wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 12. - Nie możliwe staje się możliwe.

Może rozwój akcji przewidywalny ale cóż.
Ten rozdział dedykuje Alicji i Akneri. :3

Hermiona zwijała się z bólu. Wiedziała że ktoś na nią rzucił Cruciatusa ale nie była w stanie logicznie myśleć. Poczuła jak ktoś bierze ją na ręce i gdzieś zanosi. Potem widziała już tylko ciemność.
Obudziła się w Skrzydle Szpitalnym. Obok jej łóżka siedziała Ginny i Luna oraz Nott, Blaise i Draco.
- Co jest ? Co ja tu do cholery robie ? - warknęła gwałtownie siadając Hermiona. Zabini popatrzył na siostrę i ją przytulił na co Luna (albo Hermionie się zdawało) zesztywniała.
- Jejku siostra ale się ... O kurwa - zamarł Blaise. Ginny i Luna patrzyli na nich ze zdziweniem. Draco walnął się otwartą dłonią w czoło, a Theo popatrzył przerażony na Zabiniego.
- Siostra ? - zdziwiona Luna patrzyła to na Blaise to na Mione.
- Eh dziewczyny... Bo taka prawda jestem Hermiona Zabini i jestem Ślizgonką. - mruknęła Hermiona. Luna uśmiechnęła się do niej a Ginny wściekła popatrzyła na przyjaciółkę.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - warknęła Weasley'ówna.
- Nie mogła Weasley. - Draco syknął w stronę Gryfonki. Ginny wstała i wyszła ze Skrzydła Szpitalnego.
- Swoją drogą kto mnie tu zaniósł ? - Hermiona spojrzała po wszystkich z zaciekawieniem.
- Ja - wydukał Theo. Zabini popatrzyła z uśmiechem na Theodora.
- Dzięki Theo. - poczuła jak Draco patrzy na nią. Odwróciła się w jego stronę i popatrzyła w jego stalowobłekitne tęczówki, które tęskno wodziły po jej tęczówkach.
- Można się było domyśleć. Twoje nagłe zainteresowanie Ślizgonami i kłótnia z Ronem i Harrym a potem on na ciebie rzucił Cruciatusa - rozmarzona Luna spojrzała na przyjaciółkę. Hermiona otworzyła oczy ze zdziwienia.
- Kto na mnie rzucił Crucio ? - wycedziła wściekła arystokratka.
- Wieprzlej - mruknął Draco. Hermiona wściekła wstała i przywołała ubrania. Weszła do łazienki i po chwili była ubrana w szaty Slytherinu.
-Popamięta jeszcze pieprzona Łasica z kim zadziera. Gdzie jest ?! - warknęła panna Zabini.
- W swoim dormitorium hasło do pokoju to Domowe Babeczki - zaśmiała się Lovegood. Hermiona wyparowała z Skrzydła i pognała w stronę wieży Gryfonów.
- Domowe Babeczki - syknęła do Grubej Damy.
- Ty nie jesteś z mojego domu - uniosła głowę dama z portretu.
- Ale znam hasło wpuszczaj mnie ! - warknęła i przeszła przez portret. W Pokoju Wspólnym pełno było osób. Lavender Brown i Parvati Patil, Dean Thomas i Seamus Finnigan, Ginny i Francessca, Harry i Ron i wiele innych Gryfonów. Miona podeszła do Rudzielca z zabójczym błyskiem w oku i szaleńczym uśmiechem. Wzięła go za kołnierz i podniosła. Przyłożyła mu różdżkę do gardła i zaśmiała się szyderczo.
- Nie wiesz z kim zadzierasz Wieprzlej - syknęła uradowana Miona.
- Ze szlamą co se wyczarowała strój Slytherinu i myśli że jest groźna. - spróbował Weasley ale widząc jeszcze większą chęć mordu i jeszcze większy szaleńcy uśmiech u panny Zabini zamilkł.
- JA TY ZDRAJCO KRWI JESTEM HERMIONA ALEXIA ZABINI I NIE BĘDĘ DAWAŁA SIĘ SOBĄ POMIATAĆ JASNE ?! - wrzasnęła tak że Ronald aż się wzdrygnął. - A ty za to że podniosłeś na mnie różdżkę srogo zapłacisz. Nie teraz, nie przy nich, później. Odbiore ci to czego najbardziej pragniesz - szyderczo zaśmiała się Hermiona. Opuściła różdżkę i odwróciła się w stronę wyjścia. W pore zorientowała się że Rudzielec wypowiada zaklęcie.
- Protego ! - odwróciła się gwałtownie. - Tchórzych Wieprzlej dlatego atakujesz od tyłu ? Gratulacje ! Expeliarmus ! - różdżka Rona poleciała wprost do ręki Hermiony. Harry wstał i wycelował w panne Zabini.
- Czego najbardziej prangnę co ? - warknął Ron.
- Mnie Weasley, mnie ! - wzniosła oczy do góry Hermiona.
- Nie...nie...nieprawda ! - krzyknął.
- Mówiłam tutaj nie będę się bawić ... - oddała różdżkę Ronowi i dumnie wyszła z Pokoju Wspólnego. Ujrzała Blaise'a i Dracona którzy zawięcie o czymś rozmawiali z Luną. Kiedy zobaczyli Hermione uśmiechneli sie do niej.
- No i co mu zrobiłaś ? - ciekawska Luna spojrzała na przyajciółkę.
- Narazie nic. Draco będziesz udawał mojego chłopaka jasne ? To część mojej zemsty. - Hermiona patrzyła w dal więc nie widziała zdziwionej miny Malfoya.
- A ja mam coś do powiedzenia ? - wydukał z siebie Dracon.
- Nie. - wkońcu Hermiona odwróciła sie w jego stronę. W jej zielonych tęczówkach było widać wiele emocji. Gniew, radość, szaleństwo, nostalgie.
- Chodzcie na obiad jestem głodna.. - . Malfoy objął panne Zabini w talii na co ona się uśmiechnęła i dumnie ruszyła przed siebie. Jakie było zdziwienie gdy weszła do Wielkiej Sali z Draco Malfoyem w szatach Slytherinu. Gryfoni patrzyli z odrazą, Ślizgoni z podziwem. Usiadła obok Dracona na przeciwko Blaise'a i Luny która zdecydowała się usiąść z nimi. Do Wielkiej Sali wpadł Dumbledor a za nim Snape zawięcie mu coś tłumaczący. Odszukał wzrokiem Hermione i zdziwił się chyba bardziej niż uczniowie widząc swoją chrześniaczkę przy swoim stole ze swoją szatą. Albus popatrzył na Hermione z uśmiechem. Zaczeli jeść lecz nie było im dane jeść w spokoju.
- Przepraszam to moje miejsce - usłyszała za sobą warknięcie Pansy Parkinson Miona.
- Czyżby ? Przykro mi już nie jest - wzniosła oczy do nieba arystokratka.
- Draco powiedz jej coś - rozpaczliwie popatrzyła na Malfoya.
- Hermiono mogłaś ostrzej - mruknął jej do ucha Draco na co ona jak idiotka się zaśmiała. Usłyszała dzwięk tłuczonego talerza. Szło jak po maśle. Parkinson złapała się pod biodra.
- Jesteście razem ? - syknęła.
- Tak - dumnie uniosła głowę Hermiona.
- Udowodnij - szyderczy uśmiech wystąpił na twarzy Pansy. Dracon jednak wyciągnął Mione z opresji. Przyciągnął ją do siebie i złożył delikatny pocałunek taki sam jak w bibliotece. Wściekła Parkinson tupnęła nogą i usiadła obok zapłakanej Astorii. Hermiona popatrzyła w stalowobłękitne oczy chłopaka. Może rzeczywiście była w nim zakochana ? Może poprostu nie dopuszczała do siebie tej myśli. Zajęła się tostem. Poczuła jak ktoś puka ją w ramie. Obróciła się. Uśmiechnięty Theo stał i patrzył z iskierkami w oczach na Hermione.
- Idziemy na Numerologie ? - zapytał. Dziewczyna się uśmiechnęła i podąrzyła za Nottem.

Draco zacisnął pięści. Za długo przebywała z Nottem. Nie mógł pozwolić na to żeby on zabrał jej Hermione. Nikt mu jej nie odbierze ! Chyba jednak się przeliczył. Wstał od stołu i wściekły ruszył do lochów.
- Malfoy ! - usłyszał głos Wieprzleja.
- Czego Weasley ? - z pogardą i wyższością popatrzył na Rudego.
- Jesteś z Hermioną ? - zawachał się Weasley.
- Tak, a poza tym co cię to obchodzi Wieprzlej ? - syknął i już chciał iść dalej lecz wpadł mu do głowy pewnien pomysł.
- Mogłeś z nią nie zadzierać Wieprzlej. Poza tym nie odbierzesz mi jej. - zaśmiał się szyderczo Draco.
- Ona cię nie nawidzi Malfoy. Może i się zmieniła, może jest siostrą Blaise'a i Ślizgonką ale ona nadal cię nie cierpi. - warknął Ron. Draco nie wytrzymał obrócił się na pięcie i poszedł. Głupi Rudzielec nie wiedział o czym mówi. Zaślepiony był zazdrością i napewno oszalał. Malfoy udał się do lochów. Opadł na kanpe ale nie było mu dane posiedzieć w ciszy i spokoju gdyż Pansy Parkinson usiadła obok niego i zaczęła się do niego tulić.
- Dracusiu prawda że wolisz mnie od Zabini ? Draco to ja twoja Pansy - mruknęła mu do ucha.
- Chodź zabawimy się Smoku mój
- Odwal się odemnie Parkinson ! Czy jak raz ci to powiedziałem to nie możesz tego zrozumieć ? - warknął wściekły wstając.
- To przez Zabini tak ?! - wrzasła rozstrzęsiona Parkinson.
- A co cie to obchodzi ?! Idz się wypłacz do Astorii która też nie może sobie innego znaleźść tylko za mną lata. - syknął i pognał w strone dormitorium. Wypowiedział hasło i padł na łóżko. Miał już dość. Wziął miotłe i mając nadzieje że ta porąbana Parkinson sobie poszła wyszedł. Kiedy poczuł powiew listopadowego wiatru uspokoił się lekko. Popatrzył na błonia. Były na nich dwie Krukoni z którą jedną ostatni mu czasy często rozmawiał.
- Luna widziałaś Hermione ? Skończyła już Numerologie ? - nie zważając na koleżankę Luny która wpatrywała się w niego z uwielbieniem zapytał.
- Oh poszła z Nottem nad jezioro odrabiać lekcje z tej Numerologi. To Lawrence - wskazała na przyjaciółkę.
- Cześć Lwarence dobra to narazie dzięki za pomoc Luna - przekręcił imię Lawrence chłopak, ale to nie było ważne. Musiał odciągnąć Notta od jego Hermiony.
- Hym a co w tym ? Profesor Vector nie oszczędziła cię przez to co jej wywinąłeś a tym samym ja oberwałam ale było warto - Malfoy usłyszał ciepły głos panny Zabini. Siedzieli z nogami opuszczonymi na pomoście i zawięcie coś kreślili na kartkach.
- Kiedy Hogsmeade ? - zapytał Theo.
- Chyba w następnym tygodniu idziesz ? - odpowiedziała Hermiona najwyraźniej nad czymś skupiona. Theodor poruszył się niepewnie.
- Może byś poszła ze mną ? - dziewczyna już miała się zgadzać gdy za krzaków wyłonił się Draco.
- Ona idzie ze mną
- Chyba śnisz Malfoy. - spiorunowała go wzrokiem - śledzis nas ? - uniosła jedną brew.
- Nott ona idzie ze mną. Przepraszam cię ale musze z nią pogadać - pomachał ręką na pożegnanie Nottowi który wstał i pocałował Hermione w policzek na co Dracon zrobił się zielony.
- Czego chcesz Malfoy ? Nie ma tu Wieprzleja nie musisz udawać. - warknęła Hermiona wstając.
- Siadaj
-Od kiedy to mi rozkazujesz ?! Bierz swój arystokratyczny tyłek z mojego życia. - zdziwiona a zarazem wściekła Miona popatrzyła na Dracona.
- Ty też jesteś arystokratką siadaj - nie dawał za wygraną Malfoy.
- Przepraszam cię Malfoy ale mam inne ... - w tym momencie Malfoy złapał ją za nadgarstek.
- Siadaj - powtórzył. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana i usiadła razem z Draco na pomoście.
- Idziemy razem bo Wieprzlej też idzie a jak zobaczy cię z Nottem to będzie nie miło. Poza tym robie ci przysługę co mi się żadko zdarza - warknął chłopak.
- Malfoy co jest ? - nagle dziewczyna spojrzała na niego zielonymi oczami. Draco wpierw nie zrozumiał ale zaraz potem przypomniał sobie o zleceniu.
- Czarny Pan kazał mi zabić Dumbledora bo inaczej zabije mnie i moich rodziców. - na jednym wydechu powiedział Dracon.
- Masz Mroczny Znak ? - spojrzała na jego lewe przedramie. Chłopak odsłonił koszule i jej oczą ukazała się czaszka z węże
.
- Ouuu... Ja tak bym niechiała go mieć. Jest okropny. Ale będe musiała - zrezygonowana popatrzyła w dal. Coś jednak przykuło jej uwage. Coś nadzwyczajnego i dziwnego. Coś czego po tej osobie by się nie spodziewała.

6 komentarzy:

  1. Mega. Bardzo mi się ta notka podoba <3 Ron niech ja cię tylko dorwę ... Grrrrrrr
    WENY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i jeszcze dziękuję za dedykację ;)
      Ale mnie Parkinson wkurza XD

      Usuń
  2. Troszkę popracuj nad ortografią... I interpunkcją. Poza tym, nie lubię Rona, więc dobrze, że Miona go tak traktuje :) Btw. masz betę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie posiadam :) a ogólem lepiej by mi szło z orto. i interpunkcją gdybym pisała na laptopie. Narazie siedze i jestem zmuszona na telefon :3

      Usuń
    2. Najprawdopodobniej dzisiaj :)

      Usuń