poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 14 - Malfoy Manor

Jejku jejku jejku ! Najmocniej wasz przepraszam ze tak pozno ale bylam w jakims ciemnym zaułku bez internetu ! Ale juz jest zapraszam do czytania <3 z dedykacją dla Alicji za jej cudowne komentarze ~Lenobia Fills

Hermiona została objęta przez jakąś niską i szczupłą kobietę o egzotycznej karnacji z ciemnymi włosami. Oczy miała dokładnie tak samo zielone jak Miona.
- Jak wyrosłaś ! Moje dziecko ... - zaczęła chlipieć kobieta.
- Eeee... nie bardzo wiem kim wy wszyscy jesteście oczywiście oprócz pana Malfoya - z szyderczością i wyższością spojrzała na Lucjusza, który nerwowo na nią zerkał. Z kominka wyłonił się Blaise.
- Oh kochanie już jesteś ! Świetnie w końcu was widzę obydwójkę. - przytuliła swoje dzieci. Hermiona jako, że była o pół głowy wyższa, a Blaise o głowę wyglądało to tak jakby jakaś dziewczyna przytulała się do rodziców. Pojawił się Draco.
- Draconie - w chłodem w głosie przywitał go ojciec. Narcyza spojrzała na syna z troską, ale zaraz potem miała dokładnie ten sam obojętny wyraz twarzy co Lucjusz.
- Ojcze. Matko. - skinął lekko głową Malfoy Junior. Hermiona szczerze współczuła Draconowi. Miał takich oschłych rodziców. Po chwili już Pansy, Goyle, Nott, Crabbe i profesor Snape byli w wielkim salonie. Mopsia patrzyła wściekła na Mione która zbyła ją jednym pełnym wyższości wzrokiem. Matka Notta przytuliła go chłodno z widoczną chęcią wycałowania syna. Hermiona pomyślała że Voldemort zakazywał jakich kolwiek uczuć.
- Nie możemy się spóźnić. Zapraszam - syknął Lucjusz patrząc na panne Zabini. Blaise podszedł do Miony.
- Trzymaj się mnie. Proszę - błagalnie na nią spojrzał. Hermiona kiwnęła głową. Weszli do wielkiej sali z dużym czarnym stołem. Wszystko tu było utrzymywane w zielono srebrnych barwach. Na końcu stołu siedział sam Voldemort.
- Panie - Narcyza nisko się skłoniła - przyprowadziliśmy dzieci - Lord Voldemort przjechał wzrokiem po wszystkich nastolatkach i zatrzymał swój wzrok na Hermionie.
- Ah panna Zabini. Wkońcu panna się znalazła. Witaj w naszych skromnych zastępach. - wszystkie "s" przeciągał nie miłosiernie. Wskazał na siedem wolnych miejsc. Hermiona usiadła obok Blaise'a i Draco.
- Dobrze Yaxley już jest. Więc witajcie drodzy śmierciożercy. Mam zaszczyt przywitać nową członkinie naszych zastępów Hermione Alexie Zabini. - Lord Voldemort zaczął swój monolog. Wskazując ręką na Hermione która lekko sparaliżowana nie wiedziała co ma robić. Na szczęście Blaise dał jej do zrozumienia że ma lekko skinąć głową. To też zrobiła. Jedna kobieta którą kojarzyła z Ministerstwa w tamtym roku przyglądała jej się badawczo.
- Bello pokażesz po naradzie pokój pannie Zabini. Zwrócił się do kobiety która przyglądała się Hermionie.
- Tak panie - jej czarna, potargana fryzura wpadła jej w oczy kiedy się kłaniała.
- Czy ktoś ma jakieś wieści o Harrym Potterze ? - czerwone szparki Voldemorta zatrzymały się patrząc wyczekująco na Hermione.
- Panie mam pewną istotną informację - pewnie powiedziała Zabini. Blaise ścisnął ją pod stołem za ręke.
- Tak panno Zabini? - Voldemortowi zaświeciły się oczy.
- Harry Potter uczy się razem z Dumbledorem o histori życia Czarnego Pana. Myślę że mają na myśli dziecinstwo - powiedziała patrząc Voldemortowi prosto w czerwone oczy.
- Więc tego uczy go ten stary Dumbeldore. Dziękuje ci Hermiono to bardzo przydatne. - Blaise rozluźnił uścisk z ulgą.
- Draconie jak twoje zadanie ? - tym razem Czarny Pan zwrócił się do Malfoya. Ten spiął się i popatrzył przerażony na rodziców.
- Panie, mój syn dopełni swojego zadania w tym roku szkolnym i na pewno zrobi to nie długo - odezwała się Narcyza. W jej oczach było widać przerażenie. Lord Voldemort zaśmiał się cicho.
- Dobrze Narcyzo. Bellatrix powiedz kiedy będziemy mogli wkroczyć do Hogwartu ? - tym razem zwrócił się do czarnowłosej kobiety.
- Niedługo panie. Dracon bardzo dobrze obmyślił plan wpuszczenia nas do zamku. Wszystko jest już prawie gotowę - skłoniła się Bellatrix. Dracon popatrzył na ciotkę. Była nie obliczalna. Bał się o Hermione nie wiedział dlaczego. Przecież Bella była jej chrzestną. Lestrange znowu przeniosła swój przenikliwy wzrok na Hermione.
- Dziękuje. Następny atak na mugoli odbędzie się dziś kiedy dzieci pójdą do Hogsmeade czyli za jakies trzy godziny. Pójdzie Lucjusz, Narcyza, Bellatrix i Yaxley. A teraz miłego dnia wam życzę. Lord Voldemort wstał i zniknął wraz z Nagini.
- Chodź Hermiono pokaże ci twój pokój- Bella zachęcająco uśmiechnęła się do panny Zabini. Ta odwzajemniła uśmiech i podążyła za Lestrange. Przechodziły przez długie korytarze. Wkońcu zatrzymali się przy pięknych srebrnych drzwiach. Bellatrix pchnęła je i Hermiona ujrzała śliczny, wielki i dostojny pokój. Wielkie łożę o ciemno brązowym drewnie z zieloną narzutą i szare ściany oraz meble w tych samych odcieniach drewna co łóżko tylko czekało by je użyć.
- Jakbyś nie wiedziała Hermiono jestem twoją matką chrzestną więc możesz mnie prosić o co tylko chcesz. - uśmiechnęła się Bellatrix i uścisnęła na pożegnanie. Hermiona usiadła na łóżku. Przejechała ręką bo jedwabnej pościeli. Do pokoju wpadł Blaise z ich matką.
- Hermiona nigdy nie zostawaj sama z Bellatrix ! - z wyraźną ulgą powiedziała jej mama. Miona zdziwiona popatrzyła na swoją matkę.
- Dlaczego ? Jest bardzo miła. - uśmiechnęła się Hermiona. Alexia popatrzyła z troską na córkę. Była taka ładna.
- A gdzie mój tata ? - zaciekawiona Hermiona spojrzała na matkę.
- Oh Damien powinnien tu być lada chwila. - w tej chwili do pokoju wszedł mężczyzna o kruczoczarnych włosach i wielkich brązowych oczach.
- Mionka ! - krzyknął i wziął w ramiona swoją córkę. Miona zdziwiona patrzyła to na Blaise to na mame to na tate. Jak dobrze że miała rodzine. Ciekawe co powie Granger'ą w końcu oni nadal myślą że są jej rodzicami.
- Chodz siostra idziemy do Hogsmeade - Blaise wziął Hermione i przewiesił ją przez ramię.
- Puszczaj głupku ! - Hermiona waliła piąstkami w plecy Zabiniego. Usłyszała śmiech matki i ojca i znikneli w korytarzu. Blaise ją puścił i złapał za ręke. Poszedł po schodach w górę i znaleźli się w małym korytarzyku z czterema drzwiami. Blase zapukał do jednych. Przed rodzeństwem stanął Dracon Malfoy.
- Idziemy ? - radośnie zapytał Blaise. Draco skinął lekko głową i podąrzył za Blaisem i Hermioną.
- Draconie - usłyszeli za plecami męski głos. Obrócili się w trójkę i ujrzeli Lucjusza Malfoya.
- Z rodziną sie nie pożegnasz ? - syknął Lucjusz. Dracon westchnął i podszedł do ojca. Ten uściskał go dla przykładu i przekazał matce.
- Panno Zabini mógłbym zamienić z panią kilka słów ? - spojrzał na Hermione Malfoy Senior. Hermiona popatrzyła na brata i podeszła do pana Malfoya. Ten otworzył drzwi do jednej z sypialni. Była to sypialnia dla dziecka. Miona popatrzyła wyczekująco na Lucjusza.
- Może nie wiesz ale jak byłaś młodsza to mój syn cóż pałał do ciebie uczuciem. I twierdze że nadal to ma więc mogłabyś nie zwracać na niego uwagi najlepiej usunąć się z jego życia. - syknął na Hermione Lucjusz. Ta wyprostowała się i popatrzyła na mężczyzne. Już miała mu odripostować gdy do pokoju wpadł Draco i pociągnął Hermione za reke.
- Idziemy z tąd - warknął po drodzę do kominka.
- Pod Świnskim Łbem - krzyknął Draco przyciskając mocniej w talii Hermione i wrzucając proszek Fiuuu do kominka. Chwilę później oboje wirowali. Kiedy Hermiona i Draco poczuli pod nogami grunt wyszli z kominka i otrzepali się z sadzy.
- Co to było ? Czy twój ojciec czasem trochę nie przesadza ? - warknęła wściekła Hermiona. Platynowy chłopak popatrzył na dziewczynę.
- Co on od ciebie chciał ? - westchnął Malfoy.
- Chciał zebym trzymała się od ciebie z daleka bo się we mnie zakochałeś w dzieciństwie - rozgoryczona Hermiona zaczeła niepsokojnie tupać nogą.
- Co wy do cholery jasnej robicie ?! Zostawiać mnie samego z wściekłym Luckiem ? - z kominka wyskoczył Blaise. Hermiona spiorunowała brata wzrokiem a ten natychmiast się zamknął.
- Mam ochote go czasem zabić - syknął Draco.
- Miło mi to słyszeć synu.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 13 - "DRACO!"

Przepraszam za opóźnienia. Rozdział był gotowy trzy dni temu ale niestety Inferna miała kaprys i go usunęła bo jej się nie podobał. Co do historii Miti Duravit, zrobie bloga. A teraz miłego czytania <3 data-blogger-escaped-br="">
Hermiona siedziała wyprostowana patrząc w jeden punkt.
- Draco ... - szepnęła zdziwiona. Chłopak gwałtownie się obrócił.
- Draco ? To już nie Malfoy ? - miał minę jak gnom ogrodowy. Hermiona przewróciła oczami.
- Patrz łomie ! Czy to nie ten Rudzielec i Chłopiec-Który-Przeżył ? - szyderczo uśmiechnęła i popatrzyła w strone dwóch chłopców. Jednak oni nie robili nic normalnego. Oni się pojedynkowali.
- Potter ! Weasley ! Oszaleliście ?! - wrzasnęła Hermiona wstając. Obydwaj chłopcy popatrzyli na nią posępnie po czym Harry ruszył w jej kierunku a za nim wściekły Ron. Rudzielec miał w ręku różdżkę co spowodowało że Dracon też ją wyjął.
- Hermiono on jest nienormalny ! Chciał was zabić - próbował uspokojić się Potter. Zdziwiona Zabini popatrzyła na rudego chłopaka.
- Chciałeś nas zabić ? - warknęła dziewczyna. Malfoy instynktownie złapał ją za nadgarstek.
- Nie rób niczego głupiego - szepnął jej do ucha.
- Nadal chce wy parszywi śmierciożercy ! - wrzasnął wściekły Ronald ale w tej chwili jego różdżka wylądowała w dłoni blondyna. Weasley był czerwony jak burak i wściekle patrzył na Draco i Hermione.
- Oddawaj ją - warknął.
- Hermione czy różdżkę ? - zaśmiał się arystokrata. Ron prychnął i rzucił się z pięściami na Dracona. Hermiona stanęła między Weasley'em a Draconem.
- Nie dotykaj go - syknęła patrząc na niego posępnie. Rudzielec cofnął się.
- Wybieraj my albo on - zszokowany Ron powiedział do równie zszokowanej Zabini.
- Nie Ron. Jesteś nie poważny ! Chciałeś ich przed chwilą zabić! Poza tym jak możesz być takim idiotą i nie zauważyć że Miona ci się podoba i robisz to z zazdrości przed nim ?! - Wybraniec wściekły odsunął się od Ronalda, który osupiały stał i gapił się na Pottera.
- Nie wiedziałem Harry że zadajesz się ze śmierciożercami - warknął Rudy.
- Oni nie są śmierciożercami Ron.
- Sam tak mówiłeś ! Wtedy jak podsłuchałeś Dracona ! I założe się że mają znaki ! - Weasley rzucił się na Malfoya i zdarł mu rękaw od koszuli. Wtedy wszyscy ujrzeli czarną czaskę oplecioną wężem.
- Mówiłem ! - triumfująca popatrzył na trójkę czarodziejów. - I co Hermiona nadal chcesz się z nim zadawać ? - uśmiechnięty Ronald zmierzwchił grzywkę.
- Wiedziałam o tym Ronald a ty jesteś pierdolonym idiotą ! Jak możesz ! Myślisz że Drac... Malfoy chciał tego ?! Myślisz że ja będe tego chciała ?! Chodź do Snape'a Malfoy trzeba mu powiedzieć że pewny Piegowaty Debil chciał nas zabić ! - wrzasnęła prosto w twarz Weasley'owi Zabini.

- Nie rozumiem. Jak to chciał was zabić ? - Severus podrapał się po głowie. Hermiona przyglądając się niedbale paznokcią westchnęła.
- Mówiłam Ci Severusie że chciał na nas rzucić Avade ! Potter potwierdzi - lekko zdenerwowana Miona spojrzała na bladego Malfoya obok. Nikt nic nie mówił o tym że Ron zobaczył znak u Dracona.
- Dobrze a potem rzucił się na pana Pottera ? - nadal lekko zaskoczony Snape patrzył na dwójkę Ślizgonów.
- Tak - obydwoje przytakneli.
- Dobrze skontaktuje się z Weasley'em. W następny weekend mamy zebranie w Malfoy Manor. Chce abyście nikomu o tym nie mówili i nie rzucali się w oczy - Severus popatrzył na nich z ... troską ? Hermiona skinęła głową i wyszła. Za nią podąrzył Dracon.
- Nie chcesz tam być - po dłuższej ciszy powiedział Malfoy.
- Gdzie nie chce być ? W twoim domu ? To prawda nie chce ! Kto by chciał być śmierciożercą Malfoy ? - syknęła Miona. Chłopak westchnął i przepuścił panne Zabini w drzwiach do Pokoju Wspólnego.
- Draconku ! Kochanie ! - oboje usłyszeli przesłodzony głos Parkinson.
- Ile razy ci mówiłem żebyś się odwaliła ? - warknął arystokrata. Pansy spojrzała spodełba na Hermione, która dumnie uniosła głowę do góry i ruszyła do brata.
- Blaise - uścisnęła chłopaka. Zabini popatrzył na siostrę z troską.
- Chodź do ciebie muszę ci coś powiedzieć. - złapał za nadgarstek panne Zabini i pociągnął w stronę jej dormitorium.
- Tak ?
- Luna ... no wiesz Lovegood... ona mi się chyba podoba. - wydukał z siebie Blaise.
- No to świetnie ! Ty jej też wpadłeś w oko. Słyszałam jak Lawrence coś mówiła do Luny o tobie. - uśmiechnęła się ciepło Hermiona. Jej brat przytulił ją i wyszedł zadowolony.

W weekend rano Hermiona ubrała się w zieloną, jedwabną, długą suknie do kostek. Rękawy miały lekkie rozcięcie na ramionach i przy nadgarstkach. Włosy spięła w luźny kok i założyła czarne buty na lekkim obcasie. Wyszła do Pokoju Wspólnego w którym był Blaise, Draco, Theo, David, Pansy, Goyle, Crabbe i profesor Snape.
- No i jest Hermiona. Dobrze, a teraz wszyscy wskakiwać do kominka. Tylko proszę dokładnie wymówić "Malfoy Manor" - pouczył ich Snape. Pierwsza z gracją wzięła proszek Fiuuu Hermiona.
- Malfoy Manor ! - krzyknęła, a po chwili wirowała wokół swojej własnej osi. Poczuła grunt pod nogami i jej oczą ukazał się wielki salon.
-HERMIONA ! - usłyszała jakiś kobiecy głos.
-Hermiona ? - usłyszała zdziwiony i przestraszony męski głos. Była w Malfoy Manor.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Sowa pytająca - WAŻNE !

Hej moje drogie czytelniczki ! Chciałabym wam pokrótce coś opowiedzieć a bardziej zapytać.
Ja razem z moją przyjaciółką piszemy książkę. Jest to kryminał z elementami fanasty i romansu. Może wam dam taki mały przedsmak.

Mitiganda chodziła po ruinach swojego starego domu. Wszystko co kochała zginęło jednego dnia. Wpadła do spalonego pokoju który kiedyś był jej. Wszystko tu było spalone. Szczególnie wspomnienia. Zauważyła w szafie błyszczące pudełeczko. Jak to możliwe że nie spłoneło ? Podeszła i je otworzyła w środku było zdjęcie jej rodziców ze ślubu. Jej nie było wtedy na świecie. Szybko zabrała zdjęcie i ruszyła ku czerwonemu cabrioletowi jej siostry. Deserta uśmiechnięta włączyła muzykę.
- Mówie ci Miti spodoba ci się w nowym domu - Des zaczęła przejeżdzać obok bogatych rezydencji.
- Napewno - mruknęła ponuro. Podjechały pod wielką rezydencje. Prawie cały parter był przeszkolny. Ogród i podjazd mogły by być dziedzincem w jej starej szkole. Deserta wjechała na podjazd i pociągnęła oniemiałą Miti do domu. Stanęły w wielkim holu. Przeszkolne drzwi, białe ściany i kremowe meble były bardzo nowoczesne.
- Kochanie jesteśmy ! - krzyknęła Des. Do holu wpadł chłopak wyższy od jej siostry o brązowych włosach i czarnych oczach.
- Jeremy Noxe - przywitał się mężczyzna lecz zaraz potem uśmiech zrzedł mu z twarzy i z kamienną twarzą lustrował siostrę Deserty.
- Chodź Mit zaprowadze cię do twojego pokoju ! - ucieszona Deserta pociągnęła poraz wtóry Mitigande. Weszły do wielkiego salonu. Kanapa na co najmniej dwadzieścia osób stała przed wielkim kominkiem. Miti zeszła po dwóch schodkach i usiadła na miękkiej sofie. Zobaczyła cztery fotele i wielką plazme. To wszystko było utrzymywane w białych kolorach. Drzwi na taras były oszklone i można było przez nie zobaczyć basen i boisko do koszykówki.
- Potem sobie pooglądas chodź do ciebie. - zaprowadziła Miti do krętych białych schodów. Znalazły się na piętrze.
- Więc tak twoje drzwi to te białe. Te jasnoszare są moje i Jeremiego. Ciemno szare to pusta sypialnia a za czarne drzwi nie zaglądasz - uśmiechnęła się Deserta. Miti pchnęła białe drzwi i jej oczą ukazał się najpiękniejszy pokój jaki widziała. Białe łóżko i niebieska narzuta wspólgrały z biurkiem. Komoda na książki uginała się pod jej ulubionymi. Na ścianach były powywieszane jej nagrody a przy wielkich balkonowych drzwiach które prowadziły na jej prywatny wielki balkon stała nowa biała gitara elektryczna. Miti uścisnęła Des ale ta pokiwała głową.
- To nie koniec ! - uśmiechnęła się kobieta. Wzięła jeden z pilocików na którym był tylko jeden mały guzik. Wcisnęła go a oczą Mit pojawiły się schody i klapa w suficie. Deserta zachęciła ją gestem. Kiedy Mit znalazła się w środku oniemiała. GRderoba która rozciągała się przez dwie ściany mieniła się kolorami ubrań. Plazma i konosla stały na uboczu wraz z dwoma fotelami. Małe drzwiczki prowadziły jak to na tabliczce było napisane do jej własnego kąciska pisarki. Pisnęła z radości gdy przy biurku z ołówkami, długopisami i innymi przyborami na ścianie wisały jej prace. Ogólem wszystkie ściany w jej gabineciku były pokryte jej wierszami lub stronami z jej książek. Wyszła znowu do garderoby. Popatrzyła w lustro. Jej blond włosy opadały gładkimi falami na ramiona a zielone oczy i piegi dodawały jej dziewczęcego uroku. Czternastolatka spojrzała na siostrę która była jej przeciwieństwem. Czarne włosy i miodowe oczy które uśmiechając się wpatrywały się w Miti.
- Jade z Jeremym na spotkanie z ciocią Alice w sprawie Impioruma. Bądź grzeczna i nie zchodź do piwnicy ani do czarnego pokoju capweu ?
- Capewu - odpowiedziała z zapałem dziewczyna.

Więc tak główną bohaterką jest cztrenastolatka Mitiganda Duravit co po łacinie dosłownie znaczy Spokojną Trwałą. Jej rodzice nie żyją bo spalili się razem z jej domem. Ma rodzeństwo - siostrę Deserte i brata Impioruma Duravitów. Deserta oznacza Samotną, a Impiorum Niegodziwego. Des ma dwadzieścia sześć lat i ma narzeczonego Jermeiego Noxe. Imipiorum ma lat osiemnaście a jego dziewczyną jest dobra przyjaciółka Miti, Megan Sento która także jest pełno letnia. Natomiast najlepszą przyjaciółką Miti jest Mary - Alison Jonson. Dziewczyny trafiają na trop zabójstwa w domu Deserty które miało miejsce kilka lat temu. I jak ciekawe ? Mam nadzieje więc piszcie czy mam zrobić bloga czy nie :3 WASZA INFERNA <3

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 12. - Nie możliwe staje się możliwe.

Może rozwój akcji przewidywalny ale cóż.
Ten rozdział dedykuje Alicji i Akneri. :3

Hermiona zwijała się z bólu. Wiedziała że ktoś na nią rzucił Cruciatusa ale nie była w stanie logicznie myśleć. Poczuła jak ktoś bierze ją na ręce i gdzieś zanosi. Potem widziała już tylko ciemność.
Obudziła się w Skrzydle Szpitalnym. Obok jej łóżka siedziała Ginny i Luna oraz Nott, Blaise i Draco.
- Co jest ? Co ja tu do cholery robie ? - warknęła gwałtownie siadając Hermiona. Zabini popatrzył na siostrę i ją przytulił na co Luna (albo Hermionie się zdawało) zesztywniała.
- Jejku siostra ale się ... O kurwa - zamarł Blaise. Ginny i Luna patrzyli na nich ze zdziweniem. Draco walnął się otwartą dłonią w czoło, a Theo popatrzył przerażony na Zabiniego.
- Siostra ? - zdziwiona Luna patrzyła to na Blaise to na Mione.
- Eh dziewczyny... Bo taka prawda jestem Hermiona Zabini i jestem Ślizgonką. - mruknęła Hermiona. Luna uśmiechnęła się do niej a Ginny wściekła popatrzyła na przyjaciółkę.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - warknęła Weasley'ówna.
- Nie mogła Weasley. - Draco syknął w stronę Gryfonki. Ginny wstała i wyszła ze Skrzydła Szpitalnego.
- Swoją drogą kto mnie tu zaniósł ? - Hermiona spojrzała po wszystkich z zaciekawieniem.
- Ja - wydukał Theo. Zabini popatrzyła z uśmiechem na Theodora.
- Dzięki Theo. - poczuła jak Draco patrzy na nią. Odwróciła się w jego stronę i popatrzyła w jego stalowobłekitne tęczówki, które tęskno wodziły po jej tęczówkach.
- Można się było domyśleć. Twoje nagłe zainteresowanie Ślizgonami i kłótnia z Ronem i Harrym a potem on na ciebie rzucił Cruciatusa - rozmarzona Luna spojrzała na przyjaciółkę. Hermiona otworzyła oczy ze zdziwienia.
- Kto na mnie rzucił Crucio ? - wycedziła wściekła arystokratka.
- Wieprzlej - mruknął Draco. Hermiona wściekła wstała i przywołała ubrania. Weszła do łazienki i po chwili była ubrana w szaty Slytherinu.
-Popamięta jeszcze pieprzona Łasica z kim zadziera. Gdzie jest ?! - warknęła panna Zabini.
- W swoim dormitorium hasło do pokoju to Domowe Babeczki - zaśmiała się Lovegood. Hermiona wyparowała z Skrzydła i pognała w stronę wieży Gryfonów.
- Domowe Babeczki - syknęła do Grubej Damy.
- Ty nie jesteś z mojego domu - uniosła głowę dama z portretu.
- Ale znam hasło wpuszczaj mnie ! - warknęła i przeszła przez portret. W Pokoju Wspólnym pełno było osób. Lavender Brown i Parvati Patil, Dean Thomas i Seamus Finnigan, Ginny i Francessca, Harry i Ron i wiele innych Gryfonów. Miona podeszła do Rudzielca z zabójczym błyskiem w oku i szaleńczym uśmiechem. Wzięła go za kołnierz i podniosła. Przyłożyła mu różdżkę do gardła i zaśmiała się szyderczo.
- Nie wiesz z kim zadzierasz Wieprzlej - syknęła uradowana Miona.
- Ze szlamą co se wyczarowała strój Slytherinu i myśli że jest groźna. - spróbował Weasley ale widząc jeszcze większą chęć mordu i jeszcze większy szaleńcy uśmiech u panny Zabini zamilkł.
- JA TY ZDRAJCO KRWI JESTEM HERMIONA ALEXIA ZABINI I NIE BĘDĘ DAWAŁA SIĘ SOBĄ POMIATAĆ JASNE ?! - wrzasnęła tak że Ronald aż się wzdrygnął. - A ty za to że podniosłeś na mnie różdżkę srogo zapłacisz. Nie teraz, nie przy nich, później. Odbiore ci to czego najbardziej pragniesz - szyderczo zaśmiała się Hermiona. Opuściła różdżkę i odwróciła się w stronę wyjścia. W pore zorientowała się że Rudzielec wypowiada zaklęcie.
- Protego ! - odwróciła się gwałtownie. - Tchórzych Wieprzlej dlatego atakujesz od tyłu ? Gratulacje ! Expeliarmus ! - różdżka Rona poleciała wprost do ręki Hermiony. Harry wstał i wycelował w panne Zabini.
- Czego najbardziej prangnę co ? - warknął Ron.
- Mnie Weasley, mnie ! - wzniosła oczy do góry Hermiona.
- Nie...nie...nieprawda ! - krzyknął.
- Mówiłam tutaj nie będę się bawić ... - oddała różdżkę Ronowi i dumnie wyszła z Pokoju Wspólnego. Ujrzała Blaise'a i Dracona którzy zawięcie o czymś rozmawiali z Luną. Kiedy zobaczyli Hermione uśmiechneli sie do niej.
- No i co mu zrobiłaś ? - ciekawska Luna spojrzała na przyajciółkę.
- Narazie nic. Draco będziesz udawał mojego chłopaka jasne ? To część mojej zemsty. - Hermiona patrzyła w dal więc nie widziała zdziwionej miny Malfoya.
- A ja mam coś do powiedzenia ? - wydukał z siebie Dracon.
- Nie. - wkońcu Hermiona odwróciła sie w jego stronę. W jej zielonych tęczówkach było widać wiele emocji. Gniew, radość, szaleństwo, nostalgie.
- Chodzcie na obiad jestem głodna.. - . Malfoy objął panne Zabini w talii na co ona się uśmiechnęła i dumnie ruszyła przed siebie. Jakie było zdziwienie gdy weszła do Wielkiej Sali z Draco Malfoyem w szatach Slytherinu. Gryfoni patrzyli z odrazą, Ślizgoni z podziwem. Usiadła obok Dracona na przeciwko Blaise'a i Luny która zdecydowała się usiąść z nimi. Do Wielkiej Sali wpadł Dumbledor a za nim Snape zawięcie mu coś tłumaczący. Odszukał wzrokiem Hermione i zdziwił się chyba bardziej niż uczniowie widząc swoją chrześniaczkę przy swoim stole ze swoją szatą. Albus popatrzył na Hermione z uśmiechem. Zaczeli jeść lecz nie było im dane jeść w spokoju.
- Przepraszam to moje miejsce - usłyszała za sobą warknięcie Pansy Parkinson Miona.
- Czyżby ? Przykro mi już nie jest - wzniosła oczy do nieba arystokratka.
- Draco powiedz jej coś - rozpaczliwie popatrzyła na Malfoya.
- Hermiono mogłaś ostrzej - mruknął jej do ucha Draco na co ona jak idiotka się zaśmiała. Usłyszała dzwięk tłuczonego talerza. Szło jak po maśle. Parkinson złapała się pod biodra.
- Jesteście razem ? - syknęła.
- Tak - dumnie uniosła głowę Hermiona.
- Udowodnij - szyderczy uśmiech wystąpił na twarzy Pansy. Dracon jednak wyciągnął Mione z opresji. Przyciągnął ją do siebie i złożył delikatny pocałunek taki sam jak w bibliotece. Wściekła Parkinson tupnęła nogą i usiadła obok zapłakanej Astorii. Hermiona popatrzyła w stalowobłękitne oczy chłopaka. Może rzeczywiście była w nim zakochana ? Może poprostu nie dopuszczała do siebie tej myśli. Zajęła się tostem. Poczuła jak ktoś puka ją w ramie. Obróciła się. Uśmiechnięty Theo stał i patrzył z iskierkami w oczach na Hermione.
- Idziemy na Numerologie ? - zapytał. Dziewczyna się uśmiechnęła i podąrzyła za Nottem.

Draco zacisnął pięści. Za długo przebywała z Nottem. Nie mógł pozwolić na to żeby on zabrał jej Hermione. Nikt mu jej nie odbierze ! Chyba jednak się przeliczył. Wstał od stołu i wściekły ruszył do lochów.
- Malfoy ! - usłyszał głos Wieprzleja.
- Czego Weasley ? - z pogardą i wyższością popatrzył na Rudego.
- Jesteś z Hermioną ? - zawachał się Weasley.
- Tak, a poza tym co cię to obchodzi Wieprzlej ? - syknął i już chciał iść dalej lecz wpadł mu do głowy pewnien pomysł.
- Mogłeś z nią nie zadzierać Wieprzlej. Poza tym nie odbierzesz mi jej. - zaśmiał się szyderczo Draco.
- Ona cię nie nawidzi Malfoy. Może i się zmieniła, może jest siostrą Blaise'a i Ślizgonką ale ona nadal cię nie cierpi. - warknął Ron. Draco nie wytrzymał obrócił się na pięcie i poszedł. Głupi Rudzielec nie wiedział o czym mówi. Zaślepiony był zazdrością i napewno oszalał. Malfoy udał się do lochów. Opadł na kanpe ale nie było mu dane posiedzieć w ciszy i spokoju gdyż Pansy Parkinson usiadła obok niego i zaczęła się do niego tulić.
- Dracusiu prawda że wolisz mnie od Zabini ? Draco to ja twoja Pansy - mruknęła mu do ucha.
- Chodź zabawimy się Smoku mój
- Odwal się odemnie Parkinson ! Czy jak raz ci to powiedziałem to nie możesz tego zrozumieć ? - warknął wściekły wstając.
- To przez Zabini tak ?! - wrzasła rozstrzęsiona Parkinson.
- A co cie to obchodzi ?! Idz się wypłacz do Astorii która też nie może sobie innego znaleźść tylko za mną lata. - syknął i pognał w strone dormitorium. Wypowiedział hasło i padł na łóżko. Miał już dość. Wziął miotłe i mając nadzieje że ta porąbana Parkinson sobie poszła wyszedł. Kiedy poczuł powiew listopadowego wiatru uspokoił się lekko. Popatrzył na błonia. Były na nich dwie Krukoni z którą jedną ostatni mu czasy często rozmawiał.
- Luna widziałaś Hermione ? Skończyła już Numerologie ? - nie zważając na koleżankę Luny która wpatrywała się w niego z uwielbieniem zapytał.
- Oh poszła z Nottem nad jezioro odrabiać lekcje z tej Numerologi. To Lawrence - wskazała na przyjaciółkę.
- Cześć Lwarence dobra to narazie dzięki za pomoc Luna - przekręcił imię Lawrence chłopak, ale to nie było ważne. Musiał odciągnąć Notta od jego Hermiony.
- Hym a co w tym ? Profesor Vector nie oszczędziła cię przez to co jej wywinąłeś a tym samym ja oberwałam ale było warto - Malfoy usłyszał ciepły głos panny Zabini. Siedzieli z nogami opuszczonymi na pomoście i zawięcie coś kreślili na kartkach.
- Kiedy Hogsmeade ? - zapytał Theo.
- Chyba w następnym tygodniu idziesz ? - odpowiedziała Hermiona najwyraźniej nad czymś skupiona. Theodor poruszył się niepewnie.
- Może byś poszła ze mną ? - dziewczyna już miała się zgadzać gdy za krzaków wyłonił się Draco.
- Ona idzie ze mną
- Chyba śnisz Malfoy. - spiorunowała go wzrokiem - śledzis nas ? - uniosła jedną brew.
- Nott ona idzie ze mną. Przepraszam cię ale musze z nią pogadać - pomachał ręką na pożegnanie Nottowi który wstał i pocałował Hermione w policzek na co Dracon zrobił się zielony.
- Czego chcesz Malfoy ? Nie ma tu Wieprzleja nie musisz udawać. - warknęła Hermiona wstając.
- Siadaj
-Od kiedy to mi rozkazujesz ?! Bierz swój arystokratyczny tyłek z mojego życia. - zdziwiona a zarazem wściekła Miona popatrzyła na Dracona.
- Ty też jesteś arystokratką siadaj - nie dawał za wygraną Malfoy.
- Przepraszam cię Malfoy ale mam inne ... - w tym momencie Malfoy złapał ją za nadgarstek.
- Siadaj - powtórzył. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana i usiadła razem z Draco na pomoście.
- Idziemy razem bo Wieprzlej też idzie a jak zobaczy cię z Nottem to będzie nie miło. Poza tym robie ci przysługę co mi się żadko zdarza - warknął chłopak.
- Malfoy co jest ? - nagle dziewczyna spojrzała na niego zielonymi oczami. Draco wpierw nie zrozumiał ale zaraz potem przypomniał sobie o zleceniu.
- Czarny Pan kazał mi zabić Dumbledora bo inaczej zabije mnie i moich rodziców. - na jednym wydechu powiedział Dracon.
- Masz Mroczny Znak ? - spojrzała na jego lewe przedramie. Chłopak odsłonił koszule i jej oczą ukazała się czaszka z węże
.
- Ouuu... Ja tak bym niechiała go mieć. Jest okropny. Ale będe musiała - zrezygonowana popatrzyła w dal. Coś jednak przykuło jej uwage. Coś nadzwyczajnego i dziwnego. Coś czego po tej osobie by się nie spodziewała.

Rozdział 11. - Pierwszy stopień do piekła...

Hejka tu Inferna ! Zapisałam się do stowarzyszenia DHL i was też serdecznie do tego zachęcam jeżeli piszecie bloga o Dramione !
http://stowarzyszenie-dhl.blogspot.com/ <--- link :3 ten rozdział dedykuje Irytkowi mojej nowej czytelniczne <3 w tym rozdziale będzie wiele punktów widzenia kilku osób w narracji trzecio osobowej oczywiscie :3

--Harry--

Wybraniec szedł do sali od eliksirów. Już wcześniej zaczął podejrzewać że coś jest nie tak z ich Hermioną. Zmieniła się. Nigdy nie gniewała się na Rona tak długo, nie znikała na całe dnie, nie była odprowadzana wzrokiem przez cały dom Slytherinu z takim podziwem. Musiał to sprawdzić wlońcu był Harrym Potterem ! Harry podszedł do klasy eliksirów a zamyśleń wyrwał go widok Mionki gadającej z Malfoyem i Zabinim.
- A właściwie to ja ich zagadałam. Ich naprawdę lubię są zabawni na swój sposób. - Hermiona uśmiechnęła się do książki. Obok Zabiniego wyrósł Malfoy.
- Ile jeszcze czasu będziemy ją ukrywać przecież na Obronie wszystko się wyda bo Snape wie. - wściekły arystokrata patrzył to na Zabiniego to na Mione.
- Malfoy proszę cię myślisz że jak poproszę Snape to on się nie zgodzi ?! Jestem jego ulubienicą zapomniałeś już ? - mruknęła Herm. - Idzcie idą Potter i Rudzielec - Blaise i Malfoy skrzywili się na widok dwójki i poszli do Notta. Harry zauważył Rona więc jakgdyby nigdy nic się do niego dołączył i podszedł do Hermiony.
- Cześć Hermiono. Co chciał od ciebie Malfoy ? - Ron z uśmiechem na ustach popatrzył w stronę zaczytanej dziewczyny.
- Ron nie mamy o czym rozmawiać. Harry wkońcu nie powiedziałeś mi o tej lekcji bo Ronald nam przerwał. Czego się dowiedziałeś - Miona dostała błysk w oku.
- Okey pokazywał mi w myślodsiewni małego Ridlle'a i tego typu inne. - Harry mruknął zastanawiając się czy dobrze zrobił mówiąc to Hermionie. No cóż ale wkońcu była jego przyjaciółką i to były tylko wymysły Rona że ma romans z dwoma Ślizgonami. Czasami Rudzielec przesadzał. Nie mówiąc już o szczegółach które mu mówił kiedy opisywał jak Hermiona ma trójkącik z Blaisem i Draco. Potter uśmiechnął się i wszedł do sali po czym udał się na swoje miejsce obok Hermiony. Slughorn widocznie jeszcze nie wiedział o zmianie wyglądu Miony bo się naprawdę zdziwił kiedy Hermiona mu powiedziała że to ona. Harrego zdziwiło jednak to że zawachała się jak to ma w zwyczaju od pewnego czasu przy swoim nazwisku. Do klasy wparowali Fred i George Weasley'owie. Mieli przygotować eliksir i nabijali się z Rona gdy nagle Fred spoważniał i spojrzał przerażony na Hermione. Ta też się spięła i wyprostowała a za nimi Ślizgoni zrobili to samo. Potter zdezorientowany patrzył to na Hermione to na Freda to na Ślizgonów. Wkońcu cisze przerwał profesor Slughorn a po godzinie wszyscy mogli wyjść z sali. Hermiona pobiegła a za nią wyleciał nawołując jej imię Fred.
- Zabije jak jej coś zrobi Blaise - usłyszał szept Malfoya.
- Wyluzuj Draco. Przecież wiesz że ona tak łatwo się nie da - zaśmiał się po cichu Zabini. Potter tym razem postanowił śledzić dziewczyne. Zobaczył ją jak stała i patrzyła na zbliżających się Blaise'a i Malfoya.
- Nie dobrze mi się robi jak na was patrze - zaśmiał się Zabini i stanął obok Miony, która warknęła coś po cichu do Malfoya a on przytaknął. Harry już kompletnie zgłupiał.
- Diable ja nie moge tak dłużej ! Ten śmierdzący Potter się już domyśla nie mówiąc o Wieprzleju który przyłapał nas na gadaniu z Hermioną. - mruknął Draco nadal nie zdając sobie sprawy z tego że Harry stoi zchowany i wszystko słyszy i widzi. Zabini westchnął i odszedł za Malfoyem. Harry puścił się biegiem do sali od Numerologii.
- ... A ty dlaczego nie jedziesz ze mną Pansy, Draco i Blaisem sam wiesz gdzie ? - dziewczyna zniżyła głos do szeptu jednak Harry nadal ją słyszał.
- Jadę. - uśmiechnął się Nott.- Ale nie z Narcyzą tylko z Yaxley'em. Zawozi mnie, Ress'a i Crabbe i Goyla - chłopak posłał Mionie uśmiech i razem znikneli w klasie. Harry otworzył buzie ze zdziwienia. Szybko pobiegł do Rona z którym miał okienko. Wpadł do Pokoju Wspólnego.
- Gdzie ty byłeś Harry ? - ze zdziwieniem popatrzył na chłopaka Ronald. Harry tylko popatrzył na niego znacząco i pobiegł do portretu Galadrii.
- Witaj Galadrio widziałaś Hermione ? - Harry popatrzył na idealną elficę która smutno patrzyła w dal.
- Odeszła... Nie wróci... Nie mówiła wam ? - zdziwiona ale nadal przygnębiona Galadria spojrzała na dwójkę przyjaciół. Potter popatrzył na Rona który ze zrozumieniem w oczach spojrzał na Harrego.
- Galadrio ale jak to odeszła ? - zapytał Weasley.
- Odeszła do krainy ciemnych mocy, do cienia niemiłosiernego do tego którego nie chcecie znać, widzieć i słyszeć ... - Galadria otworzyła szerzej oczy i nagle jej twarz spowił cień.
- Harry ona jakoś dziwnie papla tylko Miona by ją zrozumiała. - Ron ze zdziwieniem patrzył na obraz.
- Pierwszy stopień do piekła ... - wymruczała elfica.

--Dracon--

Od chwili gdy pożegnali się z Hermioną a ona udała się na Numerologie miał dziwne wrażenie że ktoś ich obserwuje. Raz kiedy gwałtownie się obrócił zobaczył wielkie niebieskie oczy. Wkońcu nie wytrzymał, zatrzymał Blaise i rozejrzał się do okoła.
- Wiem że tu jesteś ! Kimkolwiek jesteś ! - warknął głośniej Malfoy. Za rogu wyłoniła się Krukonka o długich blond włosach, niebieskich oczach z dziwnym naszyjnikiem i kolczykami w kształcie rzodkiewki.
- Nazywam się Luna Lovegood. Ty to Draco Malfoy a twój kolega to Blaise Zabini. Nie musisz mnie obrażać jest czarodziejką czystej krwi i nie śledziłam cię tylko odstraszałam nargle - na jednym tchu powiedziała drobna dziewczyna. Zabini uśmiechnął się pod nosem natomiast Draco przypatrywał się podejrzliwie Krukonce.
- Co to nargle ? - zapytał zdziwiony.
- To małe stworzenia, które znalazł mój tata ! Przesiadują zazwyczaj na drzewach i są niebezpieczne ale mam to - wskazała na dziwaczny wysiorek. - to talizman który odstrasza nargle. Mam kilka chcecie ? - zafascynowana dziewczyna patrzyła na nich wyczekująco.
- Chwila czy ty nie pomagałaś Potterowi ? - po dłuższej ciszy spytał się Malfoy.
- Oh tak Harry jest bardzo miły. Nie lubie jedynie Rona nie ma taktu i patrzy tylko na jedzenie ale przyjaźnie się z Ginny i z Hermioną. - uśmiechnęła się lekko speszona dziewczyna. Malfoy prychnął.
- Świetnie kolejna Potter fanka chodz Blaise. BLAISE !! - Zabini wpatrywał się z uwielbieniem w Krukonke która przestraszona, speszona a zarazem zaskoczona patrzyła na Diabła. Draco pociągnął go za rękaw.
- Wiesz co ja kupie od ciebie ten wisiorek - uśmiechnął się Zabini na co Draco i Luna otworzyli buzie ze zdziwienia.
- Je...je...jeszcze nikt nie chciał odemnie talizmanu antynarglą. - wydukała dziewczyna i zaszklił jej się oczy. Zciągnęła swój i podała Zabiniemu.
- Mam jeszcze trzy w dormitorium. To do zobaczenia - popatrzyła na Zabiniego i pędem pobiegła w strone wieży Ravenclaw'u.
- Stary co to było ? - Draco puścił rękaw Blaise'a i spojrzał na niego wściekły.
- Draco ...
- No ? - chłopak spojrzał na przyjaciela.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?

--Luna--

W mgnieniu oka znalazła się w swoim dormitorium. Usiadła na łóżku i starała się oddychać ale nie szło jej to najlepiej. Podziękowała w duchu Harremu który kazał jej śledzić dwóch Ślizgonów. Do dormitorium wpadła wściekła Lawren.
- Luna ! Po pierwsze wszędzie cie szukałam po drugie chyba zabije Franka ! - opadła na łóżko Lovegood, Lawren.
- A...a...a co sie stało - ledwo wydukała z siebie Luna. Lawren zerwała się z łóżka i popatrzyła na przyjaciółkę.
- Kto ?
- J...j...jak to kto ?
- Kto jest wybrankiem twego serca - Lawren dramatycznie złapała się za serce.
- Od razu ci powiem że Ślizgon ... - zawachała się Luna. Lawren przewróciła oczami.
- Ślizgoni są najprzystojniejsi ze wszystkich no ale kto ?!
- Blaise Zabini - mruknęła Luna czując ze czerwienią jej się policzki. Lawren zagwizdała.
- Wysoka liga kochaniutka - zaśmiała się Lawren.
- Ale on chciał odemnie talizman antynarglowy i był miły i zainteresował się moją pasją ! - powiedziała speszona Lovegood. Brunetka przeczesała palcami włosy.
- Luna nie rób sobie nadzieji ale kto wie. Może to rzeczywiście coś oznacza. - uśmiechnęła się do blondynki. "Oby" pomyślała Luna.

--Hermiona--

Po Numerologi wytaczała się z sali śmiejąc się niemiłosiernie. Theodor zrobił kawał profesor Vector i cała klasa wychodziła śmiejąc się do rozpuku.
- Kocham cię Nott. - otarła łzy panna Zabini. - Te twoje żarty kiedyś przejdą do historii - złapała się za brzuch Hermiona.
- Do usług - ukłonił się Theodor. Za zakrętu wypadł wściekły Ron.
- Co ty brudna zdrajczyni ! Chciałaś nami pomiatać najwidoczniej ci się udało ! - wrzasnął na Hermione Weasley. Theodor i Hermiona spoważnieli i spojrzeli z pode łba na Rudzielca.
- Ron ty i te twoje wymysły ! Przestał byś już. Nott poprostu zrobił bardzo śmieszny kawał na lekcji Numerologii. - warknęła Miona.
- Ile czasu jeszcze będziesz wciskała mi i Harremu te bzdury ?! - wrzasnął już cały czerwony Ronald. Podszedł do niej Harry.
- Hermiona co się z tobą dzieje ! Ślizgoni cię nie wyzywają nawet się z nimi kumplujesz. Zmieniłaś wygląd, zachowanie i wogóle stałaś się zła ! Nawet Galadria mówi że "Pierwszy stopień do piekła" - spokojnie powiedział Potter.
- Co ta wredna elfi... Znaczy co powiedziała ?
- Widzisz ! Zmieniasz się... chwila co ty masz za sweter ? - Harry spojrzał na strój Miony. Dziewczyna zaklęła w duszy. Zapomniała przetransmutwać swetra i teraz czerwony krawat i godło Gryfonów widniało na szaro zielonym swetrze.
- Czy...czy to sweter Slytherinu ? - Rudy chłopak spojrzał wściekły na panne Zabini. Hermiona kompletnie zgłupiała. Jak wytłumaczy chłopaką że ma Ślizgoński sweter.
- Ja jej dałem swój zapasowy bo jej polał się atramentem. - z opresji wyciągnął ją Nott. Harry i Ron podejrzliwie spoglądali na Theodora.
- Odczep się od niej Nott. Od kiedy interesują cię szlamy ? - warknął Ron ale tego było już za wiele.
- Drętwota - rzuciła na Weasleya zaklęcie Miona. Zdezorientowany chłopak podniósł się z ziemi.
- Nie jestem szlamą ty wredny, nie taktowny rudzielcu ! Jeszcze raz tak powiesz a pożałujesz ! Chodź Nott nie mam zamiaru dużej bawić się w tą grę. Mnie nazywać szlamą... - pociągnęła Theo za ręke i razem ruszyli w stronę sali od Transmutacji.

--Theodor--
Kiedy szedł ciągnięty za rękę Hermiony czuł się jak w niebie. Musiał przyznać że zakochał się w Hermionie od kiedy ją poznał. Uwielbiał jej wybuchowość, charakter. Kochał kiedy się złościła to dlatego wyzywał ją od wampirów. Nieźle mu się za to oberwało ale było warto. Teraz cała rozgoryczona szła przez korytarze do sali od Transmuty.
- Dzięki Theo nie wiem jak bym sobie bez ciebie poradziła z tym swetrem. Mam nadzieje że więcej mi się nie powtórzy zapomnieć przetransmutować ciuchy. - pocałowała go w policzek i ruszyła do swoich przyjaciółek z piątych klas. Nott złapał się za policzek. Jednak z zamyśleń wyrwał go przerażający krzyk jego Hermiony...

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 10. - Kłamstwo ma krótkie nogi...

Przepraszam że takie krótkie i tak długo ale chciałam dodać jak najszybciej no i pisałam na szybko :3 mam nadzieje że się spodoba ! Zapraszam <3 ~Inferna 

Miona usiadła przy stole Gryfonów. Spojrzała na Ginny która poklepywała miejsce obok siebie, na Harrego i Rona którzy o czymś zawzięcie rozmawiali, a potem na stół Ślizgonów. Draco i Blaise patrzyli na nią a obok Pansy i Astoria mordowały Hermione wzrokiem. Usiadła obok Gin i wzięła tosta do ręki.
- Gdzie byłaś rano ? Nie było cię w dormitorium. Właściwie to wogóle tam pusto. - Ruda popatrzyła na przyjaciaółkę. Brunetka szybko odwróciła od niej wzrok i spojrzała na tosta.
- Starciłam apetyt narazie - wstała i ruszyła ku sali od eliksirów. Wyciągnęła książkę i oparła się o parapet wielkiego okna. Usłyszała kroki i aż podskoczyła gdy zobaczyła dwie rude czupryny.
- Fred ? George ? A co wy tu robicie ? - Hermiona spojrzała na przyjaciół zaciekawiona. Chłopcy równie zaciekawieni jak i zdziwieni patrzyli na dziewczynę.
- George znasz ją?
- Nie Fredi
- Oh to ja Hermiona Z... Granger ! - uśmiechnęła się pogodnie Ślizgonka. Chłopaką opadła szczęka.
- Jej Herm wyglądasz ... JEJ ! - Fred popatrzył na Hermione z podziwem.
- W zasadzie nie moja wina, ale ciągle nie odpowiedzieliście mi po co tu jesteście ? - zaśmiała się dziewczyna.
- Mamy załatwić coś u Snape. Molly nas przysłała bo była wściekła że nie ukończyliśmy szkoły. Kazała nam poprawić się z eliksirów to wtedy da nam spokój. - Fred wyszczerzył zęby.
- Muszę was zmartwić ale profesor Snape uczy OPCM a eliksirów uczy profesor Slughorn. - George się ożywił.
- To świetnie ! Łatwiej będzie zdać dzięki Hermiono ! - obydwaj ją uścisneli i wmaszerowali do klasy.
- Co ci Rudzielce od ciebie chcieli ? - niespodziewanie podszedł do niej Blaise.
- A właściwie to ja ich zagadałam. Ich naprawdę lubię są zabawni na swój sposób. - Hermiona uśmiechnęła się do książki. Obok Zabiniego wyrósł Malfoy.
- Ile jeszcze czasu będziemy ją ukrywać przecież na Obronie wszystko się wyda bo Snape wie. - wściekły arystokrata patrzył na rodzeństwo. Hermiona przewróciła oczami.
- Malfoy proszę cię myślisz że jak poproszę Snape to on się nie zgodzi ?! Jestem jego ulubienicą zapomniałeś już ? - mruknęła Herm. - Idzcie idą Potter i Rudzielec - Blaise i Malfoy skrzywili się na widok dwójki i poszli do Notta.
- Cześć Hermiono. Co chciał od ciebie Malfoy ? - Rudzielec jak gdyby nigdy nic przystanął obok dziewczyny.
- Ron nie mamy o czym rozmawiać. Harry wkońcu nie powiedziałeś mi o tej lekcji bo Ronald nam przerwał. Czego się dowiedziałeś - Miona dostała błysk w oku.
- Okey pokazywał mi w myślodsiewni małego Ridlle'a i tego typu inne. - Harry mruknął widocznie się nad czymś zastanawiając. Hermiona posłała mu uśmiech i wbiegła do sali. Usiadła na swoim miejscu obok Erniego i Rona który patrzył na nią obrażony. Z tyłu zaraz za Hermioną usiadł Malfoy z Zabinim. Dziewczyne przeszły dreszcze strachu. A co jeżeli profesor Slughorn też wie ?
- Oo widzę że nowe twarze jak ci na imię - Hermiona z ulgą odetchnęła na te słowa.
- Nie to ja Hermiona Granger - uśmiechnęła się dziewczyna. Horacy zrobił wielkie oczy i popatrzył z niedowierzaniem na czarnowłosą piękność.
- Panna Granger ! - zaśmiał się profesor popatrzył podejrzliwie w strone Ślizgonów i przeszedł do prowadzenia lekcji.
- Panie profesorze przynieśliśmy ! - do sali wpadł Fred i George. Ron zrobił wielkie oczy i popatrzył na braci.
- Co wy tu robicie ? - spytał zdziwiony młody Weasley.
- Przyszliśmy cię odwiedzić mały Ronusiu. Jak tam jest już jakaś kolejna pani Weasley ? Może Hermionka co ? - George puścił do Miony oko. Spiorunowała go wzrokiem i uśmiechnęła się do Freda który śmiał się z miny Rona. Poczułam za sobą jakby wzdrygnięcie więc obróciłam się Malfoy patrzył na nas z politowaniem. Blaise przestraszonym wzrokiem wodził po klasie. Chyba on najbardziej się stresował że ktoś się dowie. Slytherin został zobowiązany przez chłopców do niewygadania się więc nie powinnien się aż tak martwić. Nagle Hermionie zakręciło się w głowię.

- Hej Draco patrz jakie rude pokraki ! Co one robią na Pokątnej ? - krzyknęła czteroletnia Hermiona. Bliźniaki odwróciły się w jej stronę.
- No ja nie wiem kto tu jest pokraką... Wyglądasz jak wampir - Fred zlustrował wzrokiem całą Mionke. Dziewczyna złożyła ręce na piersiach których nawet nie miała. Odwróciła się na pięcie i złapała za rączkę Malfoya.

Przeraziła się bo w tym samym czasie Fred zrobił się blady i spojrzał na nią zaciekawiony. Tak jak tamtego dnia zlustrował ją wzrokiem a potem otworzył buzię. Hermiona próbowała udawać zaciekawioną ale nie wyszło jej to najlepiej.
- Dobra Fred, George pokażcie mi te wasze eliksiry. - wkońcu niezręczną cisze przerwał Horacy. Fred nadal patrząc to na Mione to na Draco podszedł do biurka. Hermiona stwierdziła że najlepiej będzie jak się zajmie ważeniem eliksiru Wiecznej Młodości. Za nią Draco widocznie się rozluźnił czyżby on też sobie przypomniał ?
- Dobrze stop czas ! Pokażcie co wam wyszło. - podchodził kolejno do kociołka.
- Jak zwykle panna Granger i pan Potter ! 20 punktów dla Gryffindoru. - rozweselił się Slughorn. Miona szybko zgarnęła książki do torby i wybiegła z sali. Nie chciała się konfrontować z Fredem.
- Hermiona ! Zaczekaj ! - usłyszała jednak głos rudzielca. Miona zaklęła w duchu, ale uśmiechnęła się szeroko i odwróciła się do Freda.
- Tak Fred ? - chłopak popatrzył na nią podejrzliwie.
- Ty nie jesteś Hermiona Granger prawda ?
- Skąd takie przypuszczenia ?
- Cóż kojarze cie z kompletnie inną osobą- podniósł brew do góry. Hermiona się zawahała. Ciągnąć dalej tą grę czy się przyznać.
- Fred proszę cię ! Gdybym była inną osobą to jak to by było możliwe żebym Cię znała ? - postanowiła dalej grać w grę Zabini. Rudy przekręcił głowę w bok.
- Jak miałem sześć lat i byłem z Georgem na Pokątnej jakaś cztero-pięcio latka nas obraziła. Bardzo przypominała twój teraźniejszy wygląd. - Weasley z lekko triumfującym uśmiechem spojrzał na dziewczynę.
-Rzeczywiście to mogła być ta osoba której wygląd przybrałam bo wyglądam dokładnie tak samo jak siostra Blaise'a Zabiniego jednak jestem Hermioną Granger ! - na poczekaniu wymyśliła Miona. Fred chyba uwierzył bo uśmiechnął się, pocałował ją w policzek i pobiegł do brata.
- Nie dobrze mi się robi jak na was patrzę - usłyszała głos brata. Spiorunowała go wzrokiem i pociągnęła za ramię Malfoya.
-Też sobie przypomniałeś prawda ? - syknęła mu do ucha Hermiona. Draco pokiwał głową. Wściekła Miona poszła w kierunku sali od Numerologii. Obok niej stanął Nott.
- Cześć Hermiono. I jak tam ci idzie udawanko ? - zagadnął chłopak ?
- Nie najgorzej na razie nikt się nie połapał. A ty dlaczego nie jedziesz ze mną Pansy, Draco i Blaisem sam wiesz gdzie ? - dziewczyna zniżyła głos do szeptu.
- Jadę. - uśmiechnął się Nott.- Ale nie z Narcyzą tylko z Yaxley'em. Zawozi mnie, Ress'a i Crabbe i Goyla. - dziewczyna posłała mu uśmiech i udała się do klasy. Nie wiedziała jednak, że jej rozmowie przysłuchuję się pewnien Gryfon ...

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 9. - Powrót

No hejka wam :3 ten rozdział dedykuje Alicji najbardziej aktywnej czytelniczce która naprawdę dodaje mi weny ! JOŁ PIS !

- Przecież ty zaginęłaś - warknęła Pansy. Hermiona spojrzała na nią ucieszona.
- Ale sie odnalazłam Parkinson ! Więc zamknij się - Miona zeskoczyła ze stołu i rozejrzała się po oskbach stojących najbliżej niej. Potem pociągnęła Blaise za ręke i wyszli z Pokoju Wspólnego.
- Pfff ale prostaki zero zabawy - prychnęła dziewczyna. Zabini popatrzył roześmjany na siostre.
- Przecież wiedzą jaka jesteś ! Boją się ale zobaczysz będzie dobrze no to co "Gryfonko" do boju ! - Hermiona się skrzywiła ale szybko poszła w strone wieży Gryfonów po drodzę transmutując swoją szatę z powrotem.
- Raczki nieboraczki - mruknęła do Grubej Damy.
- O jejku nigdy cię nie widziałam... a nie dzisiaj wychodziłaś z jakimś Ślizgonem jak ci na imię ?
- Hermiona Za... w sensie Granger. Hermiona Granger - uśmiechnęła się dziewczyna. Gruba Dama zdziwiona wpuściła Ślizgonkę do Pokoju Wspólnego. Wszyscy Gryfoni spojrzeli na nią zdziwieni. Tylko Ginny podbiegła do niej i mocno ją przytuliła.
- Gdzie byłaś ? - powiedziała wkońcu odrywając się do Miony.
- Chcieli zdjąć ze mnie zaklęcie ale no niestety musze pozostać w takiej postaci. I oczywiście miałaś racje nie jestem siostrą Blaise'a. - wymusiła uśmiech panna Zabini. Podszedł do nich Harry i Ron.
- Oh Harry tak cię przepraszam za to rano bardzo mi głupio - dramatycznie wtuliła się w swojego dawnego przyjaciela.
- Miona nic sie nie stało każdy ma gorszy dzień - uśmiechnął się Wybraniec. Tylko Rudzielec stał i wpatrywał się w wyczekiwaniem w stronę Hermiony.
- Tobie nie mam nic do powiedzenia - dumnie uniosła głowę i poszła w strone dormitorium które kiedyś było jej. Poczeka do północy, a potem pójdzie do lochów. Przez cały czas brała jakieś książki schodziła do Pokoju Wspólnego i udawała że czyta. O 23 praktycznie wszyscy wyszli. Została tylko ona, Ginny, Ron i Harry.
- Hermiono a co cie dzisiaj rano napadło. - Harry niby od niechcenie rzucił temat.
- Ron - uśmiechnęła się Ślizgonka - Lepiej mów czego się dowiedziałeś na lekcjach z Dumbledorem ! - część jej planu właśnie miała się rozpocząć.
- Nie mów jej Harry ! Jest w spisku z Snape'm i resztą ! Słyszałem jak mówiła że Snape jest podwójnym szpiegiem! - Ron popatrzył wściekle w jej stronę a Miona zrobiła oburzoną minę.
- Po pierwsze Ronaldzie ja byłam tylko u McGonagall i u Dumbledora. Po drugie nie mogę uwierzyć że mnie śledziłeś. Aż tak mi nie ufasz ? - wywołała sztuczne łzy i o dziwo dobrzej jej szło. Ron tym razem zaczerwienił się z zawstydzenia. Obróciła się w drugą stronę i z trudem stłumiła śmiech. Zaraz potem histerycznie parsknęła śmiechem ale próbowała to zamienić w łkanie lecz na nic jej to się nie zdało więc "łkała" dalej.
- Miona on nie chciał cię urazić. - szepnęła Ginny.
- Tak ?! A może powiedź mi dlaczego niby nazwał mnie szlamą i naskakuje na mnie na każdym kroku ?! - wściekle spojrzała na przyjaciół jednak w duszy śmiała się do rozpuku. Ron wstał i wyszedł z Pokoju Wspólnego.
- Pójdę zobaczyć co z nim - Harry też wstał i ruszył za Ronem.
- Idz też spać widzę że jesteś zmęczona - Miona zdobyła się jeszcze na smutną minę.
- Napewno sobie poradzisz - z troską spojrzała na Mione Gin.
- Jasne - smutno uśmiechnęła się panna Zabini. Ginny wstała. I weszła do dormitorium dziewcząt. Miona odczekała pięć minut i po cichu podeszła do portretu odchyliła go i wpadła na Blaise z Malfoyem którzy wystraszeni spojrzeli w jej strone.
- Wyglądacie jak Weasley któremu zabrano żarcie chodzcie nie mam zamiaru dużej tam siedzieć. - warknęła Hermiona.
- A co się stało ? - tym razem Draco żywiej się zainteresował.
- Od kiedy to cię to obchodzi Malfoy ? - dumnie uniosła głowę i ruszyła przed siebie.
- Nie będziesz miał z nią łatwo - mruknął Zabini do przyjaciela i poleciał za siostrą.
- A kto mówił że będzie ? - wzniósł oczy do góry arystokrata. Malfoy stanął za Hermioną i Blaisem.
- Czekajcie. Ktoś za nami idzie. - Miona instynktownie obróciła się w tył. Mignęła jej jakaś postać.
- Czekać - warknęła na brata i Malfoya. Poszła za zakręt za którzym zauważyła ten wnerwiający kolor. Nie myliła się. Do ściany przytulony był Ron Weasley.
- Wiedziałem że nas oszukujesz ! - Ron wściekły odkleił się od ściany.
- Ron przecież tylko wyszłam się przejść bo nie mogłam przez ciebie usiedzieć w miejscu. - musiała przybrać ten smutny wyraz twarzy Miona.
- Widziałem cię z Blaisem i Malfoyem.
- To coś ci się przewidziało i naprawdę myślałam że moge ci ufać. - szepnęła Hermiona. Nagle usłyszała zbliżające się kroki i zamarła. Za zakrętu wypadli Blaise i Malfoy. Kiedy zobaczyli rudą czupryne wiedzieli że będą musieli udwać że Miona z nimi nie szła.
- Ładnie to tak się po zamku szlajać szlamo ? Masz randewu z Łasicą ? - Draco przybrał swój dawny szydzący uśmieszek.
- Zamknij się Malfoy nic ci do tego. Za to jako Prefekt Naczelny mogę ci dać szlaban - mruknęła panna Zabini.
- Uważaj Z... Granger zapomniałaś że ja też mam ten przywilej ? - ostrą wymiane zdań z Draco skończył Zabini.
- Chodź Draco musimy poczekać na tego znajomego co rozmawia z kimś - chciał dać do zrozumienia Hermionie że będą czekać tam gdzie czekali. Kiedy odeszli Miona obróciła się do Rona.
- Widzisz ! I kto tu komu nie wierzy ! Myślałam że mnie znasz Ron - już miała odmaszerować gdy chłopak złapał ją za ręke. Takiego obrotu akcji się nie spodziewała. Przyciągnął ją do siebie i pocałował.
- Ron ! Oszalałeś ?! Najpierw wyzywasz mnie od szlam a potem nagle całujesz ? Opanował byś się - i odmaszerowała w strone chłopaków.
- Herm zaczekaj idziesz w złą stronę ! - krzyknął za nią Ron.
- Mam to w dupie ! - zdąrzyła jeszcze warknąć Miona a potem razem z Draconem i Diabłem ruszyli w strone lochów. Po minie Miony wnioskowali że było ostro i żeby lepiej jej na razie nie pytać. Kiedy wkońcu usiedli na kanapie w Pokoju Wspólnym cała trójka odetchnęła z ulgą.
- Co za wredna Łasica ! - zbulwersowała się arystokratka.
- Co ci zrobił ? - zaciekawił się jej brat. Miona machnęła ręką.
- Nawet jakbym w tamtej chwili byłabym Granger to bym się tak zachowała skończony dupek ! Pierw oskarża o coś bez podstaw nie no akurat w tym przypadku jakieś dowody ma potem wyzywa od szlam a następnie całuje ! - Dracon prawie spadł z oparcia od fotela na którym siedział. Zabini zacisnął pięści.
- Ta durna Łasica cię pocałowała ?! - Hermiona skinęła głową na znak potwierdzenia.
- A to wredna szuja ! - warknął Malfoy. Rodzeństwo Zabinich popatrzyło na Draco. Blaise uradowany, Hermiona zdziwiona.
- Malfoy jeszcze raz przypomnij mi od kiedy to ja cię interesuje ? - Hermiona podniosła brew do góry ale nie uzyskała odpowiedzi.
- Tak myślałam. Idę spać ! Jutro znowu będę musiała udawać milutką Gryfonkę - sztucznie się uśmiechnęła i poszła w stronę swojego dormitorium. Chłopcy patrzyli na siebie.
- Draco takim sposobem to ty jej nawet jako przyjaciółkę nie będziesz miał ! Może ją przeproś nie wiem zrób coś ! - Zabini spojrzał na przyjaciela ale ten nie mógł odpowiedzieć gdyż do Pokoju Wspólnego wpadła Pansy.
- Draco ! Gdzie ty byłeś ! Martwiłam się o ciebie tyle czasu cię nie było - chiała się do niego przytulić ale on odsunął ją w dosyć niedelikatny sposób.
- Parkinson daj mi spokój ! - warknął Malfoy. Pansy zrobiła obrażoną minę.
- To przez tą Zabini ?! Prosze cię ona nie jest ciebie warta to zw... - lecz nie zdąrzyła dokończyć bo Blaise wstał wściekły i na nią popatrzył.
- Jeszcze raz powiesz coś o Hermisi a przysięgam że zabije się wlasnymi rękoma. - warknął w jej stronę. Pansy wystraszona pisnęła i wybiegła z Pokoju Wspólnego. Chłopcy przez chwile posiedzieli w ciszy a potem udali się do swoich dormitoriów. Te dni były pełne wrażeń. Dracon nagle przypomniał sobie o czymś ważnym. Miał przecież misję do wykonania. Musiał zrobić niewykonalne. Severus już mu proponował pomoc ale ją odrzucił. Teraz został sam. Nawet jego była (jeżeli można nazwać to chodzeniem mając pięć lat) dziewczyna nawet na niego nie patrzy nie chce go znać. Nie dziwił się jej. Po tylu latach wyzwisk. Jednak ona wiedziała że za to że nazywał ją szlamą i brzydką nie mogła się na niego obrażać. Sens leżał głębiej tylko on nie wiedział gdzie. Była jedyną dziewczyną którą kochał, kocha i będzie kochał bez względu na to co się stanie. J

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 8. - Lepiej mówić niż nie mówić.

 Jej dostałam przez was takiej weny i mam tyle pomysłów że ja cię kręcę ! Dodałam muzykę trochę nostalgiczną ale wybierałam do moich dwóch blogów więc muzyka powinna w miarę pasować :) piszcie jakie waszym zdaniem powinny się pojawić piosenki na blogu na pewno rozważę !
Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelniczką bez których ten pomysł na pewno nie zrodził by mi się w głowię <3 BUZIAKI DLA WAS !

- Trzeba najpierw iść do McGonagall - zaproponowała Hermiona. Diabeł pociągnął ją w stronę gabinetu opiekunki Gryfonów. Zapukali i odsunęli się lekko. Minerwa otworzyła z impetem drzwi.
- Czego chcecie ? - profesorka popatrzyła na dość nie typową dwójkę.
- Chcieliśmy poprosić o hasło do gabinetu profesora Dumbledora albo o pójście z nami do niego. - Miona nie zdawała sobie sprawy że McGonagall nie wie kim ona jest.
- Drogie dziecko a może mi się pierw przedstawisz ? Nawet nie wiedziałam że mam taką uczennicę w swoim domu. - Minerwa podrapała się po głowię.
- Oh nazywam się Hermiona Granger - uśmiechnęła się pod nosem dziewczyna. Bezcenna była jednak mina opiekunki Gryfonów.
- HERMIONA GRANGER ?! To przecież nie możliwe ! Jesteś w ogóle inną osobą ! - McGonagall spojrzała na Gryfonkę podejrzliwie.
- Ok tak naprawdę ma na imię Hermiona Alexia Zabini i jest moją siostrą jeżeli chce pani coś dodać to proszę rzucić na nią to proste zaklęcie zmieniające osobowość. - tym razem Blaise podał profesorce karteczkę z zaklęciem.
- Personalitatem mutante - mruknęła McGonagall. Hermiona poczuła te same dziwne dreszcze ale tym razem nie zemdlała. Oparła się lekko o Zabiniego i popatrzyła nieprzytomnym wzrokiem w około.
- O jejku. Krzyknęłam na Harrego ! - Hermiona uzyskała swoją podrobioną osobowość.
- To nie możliwe ! Kto na nią rzucił to zaklęcie ! Jakie jest od zaklęcie ? - Minewra zdziwiona a zarazem zaintrygowana popatrzyła na dziewczynę.
- Personalitatem reditum - Zabini rzucił na siostrę od zaklęcie. Miona znowu się zachwiała ale tym razem ustanęła dzielnie na nogach. 
- Blaise zabije cię jeżeli jeszcze raz rzucisz na mnie zaklęcie ! - warknęła panna Zabini. 
- Chodźcie obydwoje za mną - opiekunka Gryfonów machnęła ręką.

Draco chodził w kółko w swoim dormitorium. Nie mógł uwierzyć że siostra Zabiniego to Granger ! Jeszcze nigdy tak bardzo się nie zdziwił. Kiedy Blaise rzucił na nią od zaklęcie zemdlała i wpadła mu w ramiona a potem zaczęła się zmieniać w swoją dawną postać. Położył ją delikatnie na łóżko i wypadł z dormitorium jak by go hipogryf gonił. Musiał to przemyśleć. Co jej powie jak ona go zobaczy ? Przepraszam ? To chyba nie wystarczy za pięć lat ciągłego obrażania. Czy Zabini mu wybaczy że obrażał jego siostrę ? Miał tyle pytań a na żadne nie miał odpowiedzi. Musiał się wsiąść w garść. Wyszedł ze swojego dormitorium i wpadł do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. 
- Dracusiu ! Draco ! Tu jestem ! - usłyszał nawoływanie Pansy ale nie zareagował. Zwrócił się do Notta.
- Gdzie jest Blaise ? - warknął Malfoy.
- Ostatnio go widziałem jak szedł z jakąś czarnowłosą Gryfonką do McGonagall. - Theodor jakby się rozmarzył mówiąc o Hermionie. 
- Dzięki Nott - wyszedł z Pokoju i udał się pod gabinet McGonagall. Nie było ich ani w środku ani przed. "Pewnie poszli do starego Dumbla" pomyślał arystokrata i ruszył do posągu. Nie mylił się. Hermiona, Blaise i McGonagall właśnie wypowiadali hasło. 
- Pani profesor ! 
- Chodź Malfoy ty też będziesz potrzebny - warknęła profesorka. Cała czwórka wpadła do gabinetu Dumledora.
- W czym mogę pomóc profesor McGonagall ? - odezwał się ciepło Drops. Draco zobaczył że jego lewa ręka jest jakby martwa. Cała pomarszczona i czarna. Wzdrygnął się ale odpuścił komentarz. 
- Ta dziewczyna to...
- Panna Granger znaczy Zabini tak wiem to od pierwszej klasy droga Minewro - dzieciom opadły szczęki i gdy to było możliwe fizycznie właśnie wszyscy usłyszeli by głośny huk. 
- To czemu pan mi nic nie mówił ! Przez to jestem w Gryffindorze nie wiedziałam że mam brata myślałam że jestem szla... mugolaczką ! - Hermiona wybuchła nie pohamowanym gniewem. Dyrektor tylko się uśmiechnął. Wskazał palcem na wiercącą się Tiarę Przydziału.
- Od dnia kiedy przydzieliła cię do Gryffindoru panno Zabini, Tiara szaleje. Na początku nie wiedziałem o co jej chodzi ale kiedy zaczęła krzyczeć Hermiona Zabini wkońcu zrozumiałem że coś jest nie tak. Więc proszę usiądź na tym stołku i załóż Tiarę. - Zabini usiadła na stołku i poczekała aż McGonagall nałoży na nią Tiarę.
- Ah i jest moja zguba ! Panna Zabini zaginiona siostra pana Zabiniego. SLYTHERIN ! - wrzasnęła Tiara. Miona uśmiechnięta od ucha do ucha podeszła do Blaise'a i się do niego przytuliła.
- Profesor McGonagall proszę zmienić pannie Zabini szaty - Uśmiechnął się Drops. Jednym machnięciem różdżki Minewra zmieniła kolor i godło domu na szacie Miony. Czarnowłosa uśmiechnęła się tryiumfalnie.
- Idzcie do Severusa. Musi jej przydzielić odzielne dormitorium. - McGonagall skrzywiła się widząc swoją najlepszą uczennice w szacie Ślizgonów. Blaise i Hermiona z dumnie podniesionymi głowami wymaszerowali z gabinetu a za nimi powlókł się Draco. Szli w ciszy co jakiś czas dzieci widząc odznakę Draco i Hermiony pytali o drogę ale Prefekci nie zwracali na nich większej uwagi. Kiedy wkońcu doszli do lochów przystaneli i zapukali do ciemnego gabinetu Snape'a.
- Czego... - warknął Severus ale zaraz potem otworzył buzię w zdziwieniu. Oto jego oczom ukazała się jego córka chrzestna. Hermiona Zabini.
- Hermiona ? Jak to możliwe że się znalazłaś ? - Snape gestem zaprosił trójkę do środka. Miona usadowiła się na kanapie a obok niej Blaise i Malfoy.
- Okazało się że ktoś rzucił na mnie zaklęcie maskujące i przez jedenaście lat byłam Hermioną Granger - opiekun Ślizgonów prawie wywalił cała zawartość szafki na siebie gdy usłyszał że Hermiona Zabini była Hermioną Granger. Odwrócił się do niej ale ona z poważną miną patrzyła na okca chrzestnego.
- Naprawdę ? To nie dopuszczalne ! Kto mógł by cię zaczarować - Severus zaczął chodzić w tą i z powrotem. Hermiona wzniosła oczy do góry.
- Na litość boską skąd mamy to wiedzieć ? - warknęła dziewczyna. Snape i Draco spojrzeli zdziwieni na Mionę która chyba po raz pierwszy powiedziała coś nie miłego do nauczyciela.
- Widzę że charakterek ci wraca Hermiono. Bardzo dobrze twoja mama się ucieszy. Tylko ... - Severus się zawachał.
- Tylko co ? - zaciekawiona brunetka popatrzyła na Snape'a.
- Co na to Czarny Pan ? Przecież nie wiadomo czy przyjmie Hermione w szeregi. - Hermiona wybuchła donośnym  śmiechem.
- Proszę was ! Przecież czy to nie idealna okazja do uzyskania podwójnego agenta numer dwa ? Prawda profesorze ? - Hermiona szyderczo uśmiechnęła się do profesora któremu zrzedła mina. Dracon i Blaise patrzyli z podziwem na pannę Zabini która znów lekko się śmiała.
- Dobrze więc na następne zebranie śmierciożerców Narcyza zabierze waszą trójkę i Pansy...
- PARKINSON ? A ona po co ? - warknęła Hermiona.
- Bo jej rodzice są w szeregach. - Snape od razu polubił swoją córkę chrzestną. Była idealną Ślizgonką. Trójka wymaszerowała z gabinetu i udała się do pokoju Ślizgonki. Pokój niczym się nie różnił od jej starego tylko dostał nowych kolorów. Zamiast szkarłatnego i złotego na ścianach i pościeli pojawiły się zielono-srebrne kolory.
- Wkońcu ! Teraz tylko będę musiała przekonać Harrego i Rona że tak naprawdę nic się nie zmieniło ... - Hermiona zamyśliła się na trochę.
- Pomożemy ci ! Będziemy nadal dla ciebie oschli i tak dalej a potem się jakoś w trójkę wykiwamy z tego bagna - Blaise posłał siostrze szczery uśmiech.
- Malfoy co się nie odzywasz ? - Hermiona z szyderczym uśmiechem popatrzyła na Draco który stał z boku i nie odzywał się od czasu gabinetu Dumbledora.
- A w jakiej sprawie miałbym zabrać głos ? Wszystko sama rozwiązujesz - bąknął arystokrata. Miona prychnęła z pogardą i wymaszerowała z dormitorium. Zabini i Malfoy poszli za nią. Hermiona weszła do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Większość Ślizgonów patrzyło ze zdziwieniem w ich stronę. Miona weszła na najbliższy stół.
- Witajcie Ślizgoni ! To ja wasza ukochana szlamcia Hermiona Granger ! Zdziwieni ? - i wybuchła szaleńczym śmiechem.
- Gdyby była ze mną jak kolwiek spokrewniona zakładał bym że była by córką Bellatrix - mruknął do Blaise Malfoy. Jednak w duszy tak bardzo ją podziwiał tak bardzo chciał wziąść swoją dawną miłość w ramiona. Ślizgoni patrzyli ze strachem na śmiejącą się Hermione.
- Patrzcie kochani ! Przyszłam do was ! Tęskniliście ? Oooo Nott ! Pamiętam jak się ze mnie śmiałeś że byłam blada ! Stare czasy i Pansy ! Ciebie nigdy nie lubiłam nawet jak miałam cztery lata - wymieniała siostra Blaise'a.
- Kim ona jest ? - wkońcu na odwagę zdobył się David Ress.
- Nie pamiętasz mnie David ? - Hermiona spoważniała. - Pamiętam jak się we mnie zakochałeś mieliśmy wtedy cztery lub pięć lat. A ty pamiętasz ? - wszyscy spojrzeli zdziwieni na Ress'a.
- Hermiona Zabini ?! - krzyknął chłopak.
- Brawo widzę że jedyny mądry - tym razem głos zabrał brat stojącej na stole dziewczyny. Cały Pokój Wspólny wywalił oczy ze zdziwienia. Pansy która piła Ognistą zachłysnęła się a Astoria zacisnęła pięści. Bowiem wszyscy wiedzieli że Hermiona Alexia Zabini była jedyną i największą miłością Draco Malfoya.

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 7. - Ślizgońska zabawa

Hermiona rzuciła wszytkie prezenty na łóżko i jeszcze raz przyjrzała album. Prychnęła i ruszyła z albumem w torbie do Ginny. Zapukała lekko do drzwi jej dormitorium. Z pokoju wyszła zaspana Francessca dziewczyna z roku Gin.
- Hym cześć jest Ginny ? - zapytała grzecznie brązowowłosa.
- No jest ale śpi jak chcesz to ją budź - zaprosiła ją ręką piątoklasistka. Dziewczyna weszła i poczuła ostry zapach kwiatów. Po pokoju walały się ubrania i kosmetyki a wszystkie cztery dziewczyny smacznie chrapały.
- Ginny wstawaj ! - Hermiona potrząsnęła przyjaciółką.
- Odwal się mamo ! - warknęła przez sen Weasley'ówna.
- Harry wyznaje ci miłość - Ginny wystrzeliła jak z procy z łóżka i zaczęła się ubierać.
- Jak wyglądam ? - Gin ze strachem popatrzyła na brązowowłosą Gryfonke.
- Żartowałam. Mam do ciebie sprawe. - Ruda wściekle spojrzała na Hermione która śmiała się w niebo głosy.
-Może chodźmy do ciebie - Ginny wyciągnęła ją za ramie z dormitorium. Przeszły obok Rona i Harrego którzy zawięcie ze sobą dyskutowali.
- Gumowe misie - powiedziała do obrazu Galadrii Hermiona. Kiedy weszły do saloniku brązowowłosa Gryfonka posadziła Ginevere na przeciwko siebie i dała jej oprawiony w zieloną okładke album. Po obejrzeniu Ginny miała zdziwioną a zarazem nie zrozumiałą minę.
- Dziewczyna ma takie same imię jak ty no i co z tego ? - nie widziała w tym nic złego Ruda.
- Gin ja ten album dostałam na urodziny od jakieś A.Z. - Gryfonka podeszła do okna i je uchyliła. Jesienna woń trafiła do jej nordzrzy. Weasley'ówna nadal patrzyła nie zrozumiale na Hermione.
- Wiesz co ja ci nie pomoge bo nie mam pojecia kto mógłby mieć takie inicjały. Zdziwił mnie fakt że to ktoś z rodziny Blaise albo Malfoya. Widziałaś to świąteczne zdjęcie ? - Ginny jeszcze raz przewróciła na strone z choinką. Herm zamyśliła się.
- Porozmawiamy później musze iść do biblioteki. - Gryfonka wybiegła ze swojego dormitorium. Zlekceważyła nawoływujące glosy Harrego i Rona i udała się do biblioteki.
- Dzień dobry pani Pince. Ma pani może książke z rodowodami wszystkich rodzin czysto krwistych ? Najlepiej aktualny - bibliotekarka wskazała ręką na grubą oprawioną w brązową skóre księge. Gryfonka podziękowała pani Pince i zajęła swój ulubiony stolik. Zaczęła od Literki Z. Odrazu na pierwszej stronie zobaczyła ród Zabinich. Zaczęła oglądać powoli wszystkich członków rodziny Blaise'a. Wkońcu natrafiła i na niego. Jego matka Alexandra Zabini była piękną kobietą o ciemnej karnacji. Chwilka... Alexandra Zabini ? A.Z. Szybko spojrzała jeszcze raz na ostanie zdjęcia. Był na nich uśmiechnięty Blaise a zaraz obok cienką kreską było wypisane :

Hermiona Alexia Zabini - zaginiona.
Data ur. 19 września 1979 zaginęła 19 września 1984

Otworzyła usta ze zdziwienia. Więc ta dziewczynka to była siostra Blaise'a. Może jego matka chciała ją znaleźć ale nie wiedziała po co wysłała jej ten album.

Draco wparował do dormitorium przyjaciela.
- Blaise do mnie ! NATYCHMIAST ! - wrzasnął na cały głos Malfoy. Zabini popatrzył zdziwiony na przyjaciela ale posłusznie wstał i wyszedł za nim. Kiedy Malfoy powiedział hasło do Kaliusa Medrina*.
- Słuchaj twoja matka przysłała Granger rodzinny album. - zaczął Draco.
- Nie pieprz bzdur ! Po co miała by wysyłać rodzinny album ? - Zabini rozsiadł się na kanapie.
- A najgorsze jest to ze na tych zdjęciach jest twoja siostra Blaise ! - Diabeł zerwał się na równe nogi.
- Moja Hermisia ?! - wrzasnął na całe dormitorium. Dracon potrząsnął głową. Zabini schował twarz w dłonie i jęknął. To była jego jedyna siostra. Kochał ją nad życie. Ich mama urodziła ich 19 września i w dniu ich urodzin Hermiona zaginęła. Granger nie była wogóle podobna do Hermisi. Hermiona Z. miała kruczoczarne włosy, zielone oczy i bladą jak ściana cere. Nikt nie wiedział po kim odziedziczyła ten kolor skóry ale wyglądała iście Ślizgońsko. Granger ma brązowe kudły, czekoladowe oczy i lekko brązową karnacje. To nie mogła być ona ale miały tak samo na imię co się rzadko zdarzało.
- To nie może być ona ! Wiesz jak one się różniły ?! - Blaise popatrzył z nadzieją na Malfoya.
- Blaise wiem ! Kochałem ją ! Jedyna dziewczyna która miała miejsce w moim sercu to była właśnie Hermiona ! Chociaż miałem pięć lat to kochałem ją jakbym miał conajmniej trzydzieści ! Ale po co twoja matka wysyłała by jej ten album i dlaczego Granger pamięta ostatni dzień przed zaginięciem dlaczego pamięta jak ją spotkałeś w Londynie ?! Może powoli zmieniała się w Granger ale to była ona ! - Draco wybuchł niepochamowaną złością. Diabeł popatrzył zdziwiony na przyjaciela. Nigdy nie okazywał takich emocji ! I dlaczego Granger ma wspomniena Hermiony Zabini ?! Musiał z nią pogadać.
- Idziesz ze mną do Granger czy sam mam iść - Blaise rzucił w przejściu. Malfoy ruszył za nim. Szli w milczeniu i gdy doszli do Grubej Damy zaczeli szukać jakiegoś naiwnego Gryfona. Los chciał żeby trafili na Longbootoma.
- Longbootom jakie jest hasło ? - warknął Blaise.
- Nie mogę wam powiedzieć - pisnął Neville.
- Mów ! Mamy sprawe do Hermiony ! - Malfoy przewrócił oczami.
- Dzielne lwy - jęknął Neville i uciekł. Gruba Dama otworzyła przejście i Draco i Blaise weszli do Wspólnego Pokoju Gryfonów. Jakie było zdziwienie kiedy ich zobaczyli.
- Dobra nie pieprzyć tylko mówić gdzie mieszka Hermiona Zab.. znaczy Granger ? - Zabini zmierzył wzrokiem Pokój. Lavender wskazała mały korytarzyk. Chłopcy weszli do niego i zobaczyli obraz.
- Witajcie przybysze. Czego tu szukacie ? - odezwała się śpiewnym głosem kobieta z obrazu.
- Chcemy wejść do tego dormitorium. - Zabini uśmiechnął się do Galadrii.
- A hasło znacie ? - Galadria spojrzała na blondyna.
- Niestety nie ale... - i w tym samym czasie obraz się odchywlił i wyszła z niego Ginny wraz z Hermioną. Tej drugiej z rąk wypadł album gdy zobaczyła chłopców.
- Możemy wejść Hermionko ? - uśmiechnięty od ucha do ucha Blaise wparował do dormitorium Gryfonki. Usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Herm spojrzała na Gin.
- Zobaczymy się później. - Hermiona pożegnała się z Gineverą i zaprosiła Malfoya do środka. Usiadł na przeciwko Blaise'a.
- Co chcecie ? - spytała od niechcenia Hermiona.
- Pokażesz mi ten album Hermiono ? - Zabini wyciągnął ręke po zielony album. Miona podała go Ślizgonowi. Kiedy przeglądał te zdjęcia zeszkliły mu się oczy. Jego jedyna siostra. Jego oczko w głowie. Jego ukochana.
- Hermionko dostałaś jakiś list ? - Zabini popatrzył na Granger.
- Tak ale...
- Ja go mam - Draco poraz pierwszy się odezwał wcześniej tylko wpatrywał się w Hermione doszukując się jakichkolwiek podobieństw. Diabeł uważnie przeczytał liścik po czym rzucił się na Hermione tak jakby ją kochał i zobaczył ją po latach nie widzenia. W zasadzie tak właśnie było.
- Hermisiu tak za tobą tęskniłem - Miona usłyszała jak głos Zabiniego się łamię. Nagle poczuła dziwne dreszcze na całym ciele.
- Blaise ... - zdąrzyła powiedzieć zanim zemdlała.

Obudziła się w swoim łóżku. Przykryta kołdrą w szacie Gryfonów leżała. Podniosła głowę. Zabini siedział na kanapie i patrzył w dal. Jednak był szczęśliwy.
- Co cię tak cieszy Diable ? - Hermiona popatrzyła na Zabiniego. Ten obrócił się gwałtownie do niej i przytulił.
- Chodź Hermisiu. Pamiętasz jak wyglądałaś naprawdę ?
- Tak. Brązowe włosy, czekoladowe...
- Nie nie ! Kruczoczarne włosy, zielone oczy, blada cera ! - nagle Hermiona dostała lekkiego wstąsu. Zachwiała się i nagle wszystko mignęło jej przed oczami. Zabawy z Blaisem i Malfoyem, dzień jej piątych urodzin i porwanie. Niestety nie pamiętała kto ją porwał. Spojrzała w lustro. Jej kruczoczarne włosy opadały prosto na ramiona. Grzywka na bok była idealna a za niej wyglądały mocno zielone oczy. Miona była cała blada.
- Blaise brakowało mi cię - wtuliła się w brata Miona.
- Musimy iść do Dubledora ! Nie możesz być Gryfonką to była pomyłka ! Zmiana osobowości przez zaklęcia ! - Diabeł zaczął krążyć po pokoju.
- Spokojnie. Chodź pójdziemy do niego. Razem. - Mionka złapała Zabiniego za ręke. Wymaszerowali z pokoju dizewczyny i wpadli do Pokoju Wspólnego. Wszyscy patrzyli oniemieli na tą scenke.
- Kim jest ta dziewczyna ? - Ron podszedł do Hermiony.
- Oh ładnie to mi przyjaciel na całe życie nie wie kim jest jego przyjaciółka która odrabia mu lekcje ? - Hermiona wzięła się pod boki.
- Mio... Miona ?! - Ron wybauszył oczy. Przez tłum przecisnął isę Harry.
- Hermiona co ty ze sobą zrobiłaś ?! - Potter patrzył na przyjaciółkę zdziwiony.
- Zdjęto ze mnie zaklęcie maskujące ! Zaskoczony ? Bo wyglądasz jakbyś zobaczył Voldemorta ! - wrzasnęła wściekła dziewczyna. Nigdy wcześniej taka złość się w niej nie gotowała.
- Nie pozwalasz sobie ? Przecież jesteś szlamą i nazywasz Sama-Wiesz-Kogo po imieniu - Ron wściekły patrzył na panne Zabini. Blaise ruszył ku Weasley'owi ale Miona położyła mu ręke na ramieniu.
- Nigdy więcej Weasley ! Po pierwsze to nie jestem szlamą po drugie uważaj co mówisz bo możesz dostać. - Ron zrobił się czerwony na twarzy.
- Tak ? A od kogo ? Od ciebie Granger ? - Zabini znowu zacząkł się wyrywać.
- Granger ? Ja nie widzę tu żadnej Granger. Chodź braciszku za bardzo się kompromitują - Harremu i Ronowi opadły szczęki.
- "Braciszku" ?! - tym razem Ginny wystąpiła do przodu. - Hermiono przecież nie wiesz czy to ty ... - Ruda patrzyła to na Blaise'a to na Mione.
- Wiem Ginny. - i wymaszerowała razem z Blaisem z Pokoju Wspólnego.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 6. - Szok

Gryfonka obudziła się nazajutrz. Śnił jej się piękny sen ontym jak upokarza Rona a on błaga ją na kolanach o przebaczenie. Przetarła szybko oczy. Ten sen był iście Ślizgoński. Spojrzała na miniaturkę Big Bena. Dochodziła ósma. Skarciła się w duchu za swój sen i pobiegła z książką na dół.
- Cześć Hermionko ! Jak po imprezie ? - Gin uśmiechnęła się ospale.
- A dobrze a tobie kac już minął ? - zagadnęła Gryfonka. Ginny tylko pokiwała w twierdzeniu głową. Zaczęły rozmawiać na błache tematy. Po pół godziny przysiadł się do nich zmęczony Harry.
- Cześć Mionko. Jak ci impreza minęła ? - Wybraniec przetarł oczy.
- Oh bardzo dobrze. Widziałeś może Rona ? - Potter podrapał się po głowię.
- Właściwie to nie wrócił do dormitorium - zaczerwienił się chłopak. Miona w duchu się wkurzyła. Wiedziała że dobrze zrobiła umawiając się z Malfoyem. Przeprosiła przyjaciół i poszła do dormitorium. Walnęła pięścią w szafe. Nigdy nie myślała że aż tak może się wściec. Położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Zdziwiła się ale nagle poczuła nienawiść i wrogość do wszystkiego co chodzi.

Tydzień później Hermiona wstała z łóżka. Dziś są jej urodziny. Ubrała się pośpiesznie i poszła do Wielkiej Sali. Gdy zjadła sowy zaczęły wlatywać do pomieszczenia. Do Hermiony podleciało pokolei pięć sów. Rozłorzyła paczki na stole i przyjrzała się im. Zaczęła rozpakowywać pudełko w gryfońskie znaczki. W środku zobaczyła piękny naszyjnik. Można go było otworzyć. Zobaczyła małe zdjęcie które się ruszało. Było zrobione w pierwszej klasie. Razem z Ronem i Harrym kiedyś uwielbiali robić zdjęcia. Na tym się przytulali i śmiali. Zobaczyła na karteczke.

Wszystkiego najlepszego Hermionko szesnaście lat za tobą !!
Harry i Ron.

A jednak Ron jej coś przysłał. Zabrała się za kolejną paczke również w Gryfońskim stylu. Zobaczyła w nim ślicznie oprawioną książkę „Magiczne rośliny i ich właściwości” nie musiała nawet czytać karteczki wiedziała że to od Nevilla który zrobił się czerwony na twarzy.
- Miałem nadzieje że ci się spodoba - bąknął zawstydzony.
- Oh Neville to jest chyba najtrafniejsze ! Wszędzie szukałam tego egzemplarzu - Hermiona rzuciła się na szyje Longbootoma który speszył się niezmiernie ale odwzajemnił uścisk. Kolejna paczka była oczywiście od Ginny która kupiła jej dziesięc lakierów do paznokci. Od rodziców dostała trzy paczki swoich ulubionych mugolskich żelków i piękne cztery przepaski w kolorze zieleni, czerwieni, żółci i granatu. Można było powiedziecć że ma barwy każdego domu. Ostatnia paczka była malutka i w zielono-srebrnej kolorystyce. Rozwinęła powoli starannie zawiązaną kokardę i uchyliła wieczko. Zobaczyła w środku mały albumik a obok nowe drogie pióro i karteczke.

Kochana Hermionko wszystkiego najlepszego z okazji twoich pełnych szesnastych urodzin. Życze ci wszystkiego co ty sobie sama życzysz i mam nadzieje że niedługo dowiesz się kto do ciebie pisze skarbie. Tak nie mogę się doczekać żeby cię zobaczyć ! Spójrz na album tyle tam malutkiej ciebie !
Wszystkiego co sobie zażyczysz od ma..
znaczy od A.Z.

Dziewczyna niemogła sobie przypomnieć kto ma takie inicjały. Kojarzyła je ale nie wiedziała skąd.
- Od kogo to dostałaś Hermiono - Neville spojrzał na album i pióro.
- Od jakieś kobiety o inicjałach A.Z. - mruknęła dziewczyna. Longbootom zrobił wielkie oczy.
- Jejku - i wybiegł z sali. Miona spojrzała za nim zdziwiona. Otowrzyła powoli album i spojrzała na strone tytułową.
Hermiona Z. Dziewczyna przeczytała jeszcze raz inicjał jej nazwiska. Albo ktoś stroił sobie z niej żarty albo naprawdę czegoś nie wiedziała. Obróciła strone. Zobaczyła małą czadnowłosą dziewczynkę na rączkach młodej dziewczyny o takich samo kruczoczarnych oczach. Obydwie się śmiały. Na następnej stronie ta sama dziewczynka z kobietą trzymały się za rączki a obok szedł jej ojciec. Hermiona niemogła zrozumieć całej tej szopki. Przewracała leniwie strony i nagle coś przykuło jej uwagę. Na bożonarodzeniowym zdjęciu bardzo duża rodzina stała pod choinką. Ta sama czarnowłosa dziewczynka trzymała za rączke... małego Malfoya. No chyba że pomyliła Malfoyów z jakimiś innymi platynowymi dupkami.
- Skąd masz rodzinne bożonarodzeniowe zdjęcie sprzed jedenastu lat ? - usłyszała za sobą głos arystokraty. Gwałtownie odwróciła głowę.
- Co ? - zdziwiona popatrzyła w stalowe oczy chłopaka i oniemiała. Przypomniała sobie coś czego nigdy wcześniej nie pamiętała.

- Draco jak już pójdziemy do Hogwartu to trafimy do Slytherinu. - mała czarnowłosa dziewczyna mówiła do równie małego Malfoya.
- No pewnie ! I wszyscy będą nam zazdrościć ! - mały Blaise krzyknął uradowany.
- Ciekawe by było gdyby któreś z nas trafiło gdzie indziej ! Bellatrix by nas zamordowała ! - zaśmiała się czarnowłosa.
- Co ty nie pozwolił bym jej - Draco zaczerwienił się mocno. Czarnowłosa uśmiechnęła się i złapała go za chudą rączke.

- Draco kim jest ta mała czarnowłosa dziewczyna ? - Hermiona ocknęła się z dziwnej wizji.
- Granger czy ty mnie nazwałaś po imieniu ? - Malfoy stał i patrzył zdziwiony na dziewczyne.
- Mów ! - Draco podrapał się po głowię.
- Ona chyba miała na imię. Czekaj zaraz se przypomne. Coś na H... Nawet nie wiem czy nie tak samo jak ty. Tylko ślad po niej zaginął. Wiesz był taki dzień kiedy jak mieliśmy po pięć lat to gadaliśmy o tym że trafimy wszyscy do Slytherinu. Tej nocy przepadła. - Malfoy zrelacjonował jej w skrócie wszystko co pamiętał.
- Też to pamiętasz ?! - Miona gwałtownie wstała. Draco zdziwił się. Chyba poraz pierwszy rozmawiając ze sobą się nie kłócą. Jednak coś dziwnego nagle pojawiło mu się w głowię.

- Hermiono poczekaj ! - zawołał ośmioletni Blaise do czarnowłosej. Dziewczyna przerażona odwróciła się do niego.
- Skąd znasz moje imię skoro ja nie znam twojego ? - dzie wczyna ze zdziwieniem patrzyła na chłopaka.
- Jak to mnie nie znasz ?! Mamo znalazłem Hermione ! - dziewczyna szybko uciekła do jakieś brązowowłosej kobiety.
- Blaise to nie była ona ! Przecież by nas poznała - Draco położył dłoń na ramieniu przyjaciela.

-Hermiono jak wygląda twoja mama - niby od niechcenia rzucił Malfoy.
- A co cię nagle interesuje moja mama ?! Idę stąd jakaś paranoja ! - dziewczyna zgarnęła prezenty i wyparowała z Wielkiej Sali. Jednak po drodze wypadł jej mały liścik. Draco podniósł go i wyraźnie odczytał inicjały - A.Z.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 5. - "Nie myśl sobie Malfoy !"

Po uno :
Chciałabym was przeprosić za tak długie czekanie, ale cóż miałam inne sprawy na głowie i postaram się jak najszybciej to wszystko nadrobić.
Po dos :
Jako że chce to nadrobić rozdział będzie super długi :3
Po tres :
Zapraszam do czytania i komentowania mojego bloga :3

Hermiona szła korytarzami jak sparaliżowana. Draco Malfoy chcąc odegrać się na Weasley'u pocałował ją ! Myślała że na miejscu go strzeli w łeb, ale tak naprawde bardzo się jej podobało. Świetnie całował i był mega przystojny. Gdyby jeszcze nie był takim dupkiem jak jest ... Przystanęła. Rozejrzała się na około. Stała w jakimś korytarzu i za Chiny nie mogła sobie przypomnieć którym. Nie wiedziała gdzie jest więc lekko spanikowała.
-Lumos- szepnęła brązowowłosa. Zobaczyła portret sir Mednelisa Grappe* i już wiedziała gdzie się znajduje. Popatrzyła w górę. Tak jak przewidziała nad nią były kręte schody prowadzące do wieży astronomicznej. Zaczęła się po nich wspinać. Poczuła jak wiatr sprawia że jej włosy zaczynają tańczyć. Uśmiechnęła się do siebie. Uwielbiała jesienne wieczory. Spojrzała na swój zegarek. Było troszkę po dziesiątej. Nie mogła uwierzyć że kręciła się po zamku dwie godziny !! Od czasu konfrontacji z Malfoyem chodziła po zamku. To chd że nikt jej nie złapał. Jeszcze raz westchnęła i zeszła z wieży astronomicznej. Na jej nieszczęście tamtendy właśnie przechodził Filch. Nie zdąrzyła się cofnąć.
- No prosze prosze. Pani Prefekt Gryffindoru po nocy chodzi ? Szlaban panno Granger. I już do Pokoju Wspólnego. - wycedził z uśmiechem Filch. Hermiona spuściła głowę i zacisnęła pięści. Jej pierwszy szlaban w całym swoim szesnastoletnim życiu. I to wszystko przez tego wrednego arystokratę. Gdyby nie on leżała by już w dormitorium i czytała książkę. Stanęła przed Grubą Damą.
- No ładnie to tak panienko Granger ? - Gruba Dama popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Jagodowe ciągutki - bez większego entuzjazmu powiedziała do Grubej Damy i przeszła przez dziurę w portrecie. W Pokoju Wspólnym spotkała tylko grupkę trzecioklasistek, Rona i Harrego. Udała się prosto w stronę swojego dormitorium.
- Miona ! Zaczekaj ! - usłyszała błagalny ton Harrego. Odwróciła się do niego. Chłopak odgarnął swoje kruczoczarne włosy z oczu i spojrzał na Hermione.
- Wszystko w porządku ? Martwiłem ... znaczy martwiliśmy się o ciebie. - chłopak lekko się uśmiechnął. Herm podziękowała w duchu że ma takiego przyjaciela. Przytulila się do niego.
- Tak w porządku. Jestem poprostu zmęczona - powiedziała . Chłopak popatrzył z troską na przyjaciółkę. Ruszyła w stronę swojego dormitorium żegnając się z Harrym. Powiedziała hasło do Galadrii i padła na łóżko. Nie miała na nic ochoty. Chciała tylko iść spać i nie myśleć o jej jutrzejszym szlabanie.
Pierwsze promienie słońca zaczęły okalać twarz pewnej brązowowłosej Gryfonki. Wstała i się przeciągnęła. Poszła do łazienki i wzięła długą kąpiel. Różdżką wysuszyła włosy i związała je w luźnego warkocza. Podeszła do szafy. Wyciągnęła szaty Gryffindoru i wskoczyła w nie. Nie lubiła się stroić. Wolała swoje szaty od wyzywających mini spódniczek jakie nosiły Parvati i Lavender. Weszła do pokoju wspólnego i rozejrzała się do okoła. Nikogo nie było co jej się spodobało. Usiadła na swoim ulubionym fotelu i zanurzyła się w książkę „Animagi-zalety i wady”. Do Pokoju Wspólnego zaczeli się schodzić ludzie. Hermiona pokiwała głową i zamknęła ksiązkę. Rozglądala się po pokoju w poszukiwaniach Harrego i Rona. Chłopcy właśnie wychodzili z dormitorium. Dziewczyna wstała i podeszla do nich. Harry się uśmiechnął.
-Cześć Hermionko. Idziemy na śniadanie ? - Wybraniec spojrzał na Rona który mierzył mnie morderczym wzrokiem.
- Jasne Harry. - powiedziałam i poszłam przed siebie. Po chwili dołączył do mnie Harry z Ronem.
- Harry jutro masz lekcje z Dumbledorem powinnieneś się jakoś przygotować. - Miona siadając do stołu cicho powiedziała do Harrego. Ron zaskoczony spojrzał na Herm.
- Powiedziałeś jej ? A co jak powie tym swoim Ślizgoną ? - cały czerwony na twarzy Ron patrzył na Harrego.
- Ron uspokuj się ! Przecież dobrze wiesz że to Malfoy pocałował Hermione a nie ona jego ! Poza tym to na OPCM to przez Snape'a opanował byś się - Harry spojrzał na rudzielca wściekły. Ron z niedowierzaniem spojrzał najpierw na Harrego a następnie na mnie.
- Świetnie mów tej zdrajczyni o wszystkim ! - prychnął i usiadł obok piszczącej z zawchwytu Lavender. Oczy mi się zaszkliły.
- Dziękuje Harry. Miłego dnia - wstała i wyszła z Wielkiej Sali z trudem tamując łzy. Kiedy znalazła się w bibliotece. Opadła na krzesło i zaczęła cichutko płakać. Opanowała się i wzięła w garść. Otarłam łzy i spojrzała na plan. Mieliśmy zielarstwo ze Ślizgonami. Podniosła się i wymaszerowałanz budynku. Stanęła przed szklarnią numer sześć i czekała. Po kilku chwilach zaczeli się schodzić inni. W oddali zobaczyła rudą czuprynę. Jej cały entuzjazm opadł poraz kolejny.
- Cześć Hermionko - Zabini podszedł do Herm. - Coś blada jesteś wszystko dobrze ? - uśmiechnął się.
- Blaise powiedz mi dlaczego nagle się zakumplowaliśmy ? - wyparowała nadal patrząc na Rona.
- Ponieważ się zmieniłem i stwierdziłem że jesteś warta uwagi. - wyszczerzył swoje nieskazitelnie białe i proste zęby w uśmiechu.
- Aha - mruknęła Miona. Ronald obrzucił ją spojrzeniem typu „jak mogłaś” i z uniesioną głową stanął obok Lav i Parvati. Herm westchnęła. Diabeł spojrzał w strone rudowłosego.
- To przez niego Mionko jesteś taka blada ? - Blaise nagle przybrał twarz mordercy.
- Oh nie Blaise to przez twojego ukochanego Malfoya. O patrz idzie. - wskazała głową ma platynowego arystokrate.
- Nie zwracaj na niego uwagi ! To przyzwyczajenie. - Diabeł dostał błysku w oczach.
- Nie rozumiem. - spojrzała na niego Hermiona. Chłopak uśmiechnął się i kazał jej zaczekać. Herm odetchnęła lecz nie cieszyła się wolnością zbyt długo bo Diabeł przyprowadził... wściekłego Malfoya. Arystokrata zmierzył Mione wzrokiem i spojrzał na Zabiniego.
- Przerwałeś mi rozmowę z Dafne tylko dlatego że chciałeś mi pokazać Granger ? - z pogardą zerknął na Mione.
- Chciałbym abyś ją przeprosił. - i platynowy i brązowowłosa spojrzeli ze zdziwieniem na Diabła.
- Za co ? - wyparowali razem.
- Za incydent wczoraj. Miona ma teraz nie miło z przyjaciółmi. - Blaise wyszczerzył zęby.
- Przyjacielem. Harry się zbytnio nie przejął a nawet mnie bronił. I bardzo dziękuje ci Blaise ale ten pieprzony dupek nie musi przepraszać. Nie moja wina że mu się podobam - Miona z szyderczym uśmiechem weszła do szklarni. Obydwaj chłopcy stali i patrzyli w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała Hermiona.
- Stary. Masz przekichane ! - zaśmiał się Zabini.

Draco zdziwiony stał przed szklarnią. Granger odważyła się powiedzieć coś takiego mu prosto w twarz ?!
- Panie Malfoy, panie Zabini zapraszam do środka - pani Sprout uśmiechnęła się do chłopców. Po skończeniu lekcji Diabeł i Draco rozsiedli się na kanapach.
- Dracusiu co ty na impreze dzisiaj ? Zaprosimy całą szkołe. - Blaise miał błysk w oku.
- Jasne - mruknął Malfoy.
O osiemnastej już chyba wszyscy wiedzieli że w Pokoju Wspólnym Ślizgonów jest impreza. Gdy wybiła dwudziesta pierwsza Draco siedział z Ognistą Whiskey na kanapie i patrzył na wejście. Był ciekawy które osoby z Gryffindoru się zjawią. O dziwio pojawiło się ich bardzo dużo. Lavender z Ronem i Parvati, Dean Thomas i Seamus Finnigan, o dziwo Neville Longbootom i inni. Kiedy impreza powoli się rozkręcała do lochów weszła Ginny, Harry i jakaś brązowowłosa piękność. Malfoy aż wstał z kanapy. Kiedy zobaczył kto to rozszerzył oczy ze zdziwienia. Hermiona Granger w Wspólnym Pokoju Ślizgonów na imprezie ?! Nie dowierzał.
- Nie myślałem że przyjdzie chociaż ona jako jedna z niewielu dostała osobiste zaproszenie - szepnął mu Blaise do ucha i uściskał dziewczyne która była lekko zdezorientowana. Zabini poprowadził ją do kanapy na której siedział on, Draco i wianuszek ich fanek.
- Blaise ja naprawdę może pójde - dziewczyna stanęła przerażona patrząc na Draco. Następnie szybko spojrzała na swoją sukienke. Była do kolan. Rozkloszowana lekko w odcieniu beżu. Pod biustem biegł pudrowy pasek. Dziewczyna miała pięknego koka i lekki makijaż. Arystokrata patrzył na nią z podziwem.
- Co tu robi ta szlama - warknęła Astoria młodsza siostra Dafne.
- Stoi Greengrass i została tu zaproszona więc z łaski swojej spadaj ! - syknął Zabini. Dziewczęta prychnęły i udały się do baru. Zabini posadził Hermione obok Draco i usiadł obok niej.
- Blaise ja naprawdę pójdę. - spochmurniała Granger. Draco spojrzał na nią przerażony. To przez niego chce iść.
- Dlaczego Granger będzie fajnie - Hermiona powoli odwróciła się do Malfoya. Była przerażona. Diabeł zaczął się śmiać. Dwójka spiorunowała go wzrokiem.
- Diabełku prosze cię zamknij tą swoją krzywą mordeczke - z przesłodzonym uśmieszkiem powiedział Draco.
- Diabełku ? - Hermiona popatrzyła na Blaise'a.
- Oh tak na mnie mówią przyjaciele - uśmiechnął się chłopak.
- Mhm. - dziewczyna skupiła się na Ronie który obciskiwał się z Lavender. Coś ją ukuło. Nie wiedziała czy to zazdrość czy zwykle obrzydzenie. Chciała się na nim zemścić.
- Co ci zrobił ? - Diabeł z troską popatrzył na Mione.
- No on w zasadzie nic poprostu... zachowuje się jak Malfoy.- Herm powiedziała do Zabiniego.
- Ekhem ja tu siedze Granger - Draco spojrzał na Hermione.
- Wiem - uśmiechnęła się dziewczyna.
- No to ja już rozumiem. A ma jakieś objawy gejostwa ? Był by wtedy wykapanym Malfoyem - wyszczerzył się Diabeł. Blondyn spiorunował go wzrokiem.
- Nie wiem w zasadzie się do siebie nie odzywamy - Miona zaśmiała się. Chwile później podeszła do niej Ginny nie patrząc na towarzystwo rozwaliła się oboj Malfoya i Hermiony.
- No i jak tam Hermionko mówiłam że będzie fajnie ! Już piątyy chłopak mnie pyta dlaczego nie tańczysz - zaśmiała się Ruda. Herm zaśmiała się i znacząco spojrzała na Malfoya. Weasley spojrzała za siebie i podskoczła przerażona.
- Boże !! Malfoy ! To se towarzystwo dobrałaś. Mionka nie upiłaś się przypadkiem ?
- Ginny nie tknęłam alkocholu znasz mnie. - Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Ja jestem Blaise Zabini - przedstawił się Rudej Diabeł.
- Aha ... Ginny Weasley dla przyjaciół Ruda albo Gin. - dziewczyna z iskierkami w oczach spojrzała na przyjaciela Draco. Chłopak siedział i patrzył na Hermione. Jej piękne czekoladowe oczy śmiały się pierwszy raz je takie widział. Dziewczyna zobaczyła że chłopak jej się przypatruje.
- Jejku już po dwudziestej drugiej a co jak nas Filch złapie ! Jeden szlaban mi naprawdę wystarcza. - spojrzała na zegarek Miona. Malfoy się zaśmiał. Pani Prefekt dostała szlaban ?
- Za co dostałaś szlaban ? - zaciekawiony Zabini zapytał Hermione.
- Bo to dwudziestej drugiej włóczyłam się po zamku. - spojrzała na Draco.
- Dlaczego ? - Ginny spojrzała pytajcąco na przyjaciółkę.
- Nie ważnie zamyśliłam sie - westchnęła Miona.
- No cóż miło było lece - Hermiona wstała.
- Zaczekaj. Zaprowadze cie zeby Filch cie nie zlapal - Miona, Blaise i Ginny zdziwieni patrzyli na Draco.
- Diable on nie ma gorączki ? - Hermiona popatrzyła podejrzliwie na arystokrate.
- No cóż rośnie nam chłopak - na niby otarł łezkę z oka Zabini. Hermiona niepewnie ruszyła przed siebie a za nią Draco. Gdy wyszli na korytarz dziewczyna odetchnęła z ulgą a potem spojrzała wściekła na Malfoya
- Co cię napadło Malfoy ?! Chcesz mnie teraz wykończyć a potem ukryć w jakieś ciemnej sali ? No gadaj - skrzyżowała ręce na piersi.
- Ja ... - zawachał się Draco. Dziewczyna wzniosła oczy do góry i zaczęła się wspinać po schodach.
- Zaczekaj ! - powiedział za nią Draco. - I ty i ja chcemy dopiec Łasicy i nie zaprzeczaj że tak nie jest ! - Miona spojrzała na Malfoya. W zasadzie to była prawda. - Zaprzyjaźnijmy się ! Na niby oczywiście a ta ruda pokraka zobaczy że nie wolno z toba zadzierac! - Hermiona rozwarzała wszystkie za i przeciw.
- Dobra. Jestem Hermiona Granger przyjaciele mówią do mnie Miona, Herm jestem córką MUGOLI Jean i Jona Grangerów. - Malfoy popatrzył z podziwem na dziewczyne.
- Jestem Draco Malfoy jestem jedynym synem Lucjusza i Narcyzy Malfoy i jestem czarodziejem CZYSTEJ krwi. - wyciągnł do niej dłoń. Dziewczyna z podziwem popatrzyła na chłopaka i również uścisneła mu dłoń.