wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 11. - Pierwszy stopień do piekła...

Hejka tu Inferna ! Zapisałam się do stowarzyszenia DHL i was też serdecznie do tego zachęcam jeżeli piszecie bloga o Dramione !
http://stowarzyszenie-dhl.blogspot.com/ <--- link :3 ten rozdział dedykuje Irytkowi mojej nowej czytelniczne <3 w tym rozdziale będzie wiele punktów widzenia kilku osób w narracji trzecio osobowej oczywiscie :3

--Harry--

Wybraniec szedł do sali od eliksirów. Już wcześniej zaczął podejrzewać że coś jest nie tak z ich Hermioną. Zmieniła się. Nigdy nie gniewała się na Rona tak długo, nie znikała na całe dnie, nie była odprowadzana wzrokiem przez cały dom Slytherinu z takim podziwem. Musiał to sprawdzić wlońcu był Harrym Potterem ! Harry podszedł do klasy eliksirów a zamyśleń wyrwał go widok Mionki gadającej z Malfoyem i Zabinim.
- A właściwie to ja ich zagadałam. Ich naprawdę lubię są zabawni na swój sposób. - Hermiona uśmiechnęła się do książki. Obok Zabiniego wyrósł Malfoy.
- Ile jeszcze czasu będziemy ją ukrywać przecież na Obronie wszystko się wyda bo Snape wie. - wściekły arystokrata patrzył to na Zabiniego to na Mione.
- Malfoy proszę cię myślisz że jak poproszę Snape to on się nie zgodzi ?! Jestem jego ulubienicą zapomniałeś już ? - mruknęła Herm. - Idzcie idą Potter i Rudzielec - Blaise i Malfoy skrzywili się na widok dwójki i poszli do Notta. Harry zauważył Rona więc jakgdyby nigdy nic się do niego dołączył i podszedł do Hermiony.
- Cześć Hermiono. Co chciał od ciebie Malfoy ? - Ron z uśmiechem na ustach popatrzył w stronę zaczytanej dziewczyny.
- Ron nie mamy o czym rozmawiać. Harry wkońcu nie powiedziałeś mi o tej lekcji bo Ronald nam przerwał. Czego się dowiedziałeś - Miona dostała błysk w oku.
- Okey pokazywał mi w myślodsiewni małego Ridlle'a i tego typu inne. - Harry mruknął zastanawiając się czy dobrze zrobił mówiąc to Hermionie. No cóż ale wkońcu była jego przyjaciółką i to były tylko wymysły Rona że ma romans z dwoma Ślizgonami. Czasami Rudzielec przesadzał. Nie mówiąc już o szczegółach które mu mówił kiedy opisywał jak Hermiona ma trójkącik z Blaisem i Draco. Potter uśmiechnął się i wszedł do sali po czym udał się na swoje miejsce obok Hermiony. Slughorn widocznie jeszcze nie wiedział o zmianie wyglądu Miony bo się naprawdę zdziwił kiedy Hermiona mu powiedziała że to ona. Harrego zdziwiło jednak to że zawachała się jak to ma w zwyczaju od pewnego czasu przy swoim nazwisku. Do klasy wparowali Fred i George Weasley'owie. Mieli przygotować eliksir i nabijali się z Rona gdy nagle Fred spoważniał i spojrzał przerażony na Hermione. Ta też się spięła i wyprostowała a za nimi Ślizgoni zrobili to samo. Potter zdezorientowany patrzył to na Hermione to na Freda to na Ślizgonów. Wkońcu cisze przerwał profesor Slughorn a po godzinie wszyscy mogli wyjść z sali. Hermiona pobiegła a za nią wyleciał nawołując jej imię Fred.
- Zabije jak jej coś zrobi Blaise - usłyszał szept Malfoya.
- Wyluzuj Draco. Przecież wiesz że ona tak łatwo się nie da - zaśmiał się po cichu Zabini. Potter tym razem postanowił śledzić dziewczyne. Zobaczył ją jak stała i patrzyła na zbliżających się Blaise'a i Malfoya.
- Nie dobrze mi się robi jak na was patrze - zaśmiał się Zabini i stanął obok Miony, która warknęła coś po cichu do Malfoya a on przytaknął. Harry już kompletnie zgłupiał.
- Diable ja nie moge tak dłużej ! Ten śmierdzący Potter się już domyśla nie mówiąc o Wieprzleju który przyłapał nas na gadaniu z Hermioną. - mruknął Draco nadal nie zdając sobie sprawy z tego że Harry stoi zchowany i wszystko słyszy i widzi. Zabini westchnął i odszedł za Malfoyem. Harry puścił się biegiem do sali od Numerologii.
- ... A ty dlaczego nie jedziesz ze mną Pansy, Draco i Blaisem sam wiesz gdzie ? - dziewczyna zniżyła głos do szeptu jednak Harry nadal ją słyszał.
- Jadę. - uśmiechnął się Nott.- Ale nie z Narcyzą tylko z Yaxley'em. Zawozi mnie, Ress'a i Crabbe i Goyla - chłopak posłał Mionie uśmiech i razem znikneli w klasie. Harry otworzył buzie ze zdziwienia. Szybko pobiegł do Rona z którym miał okienko. Wpadł do Pokoju Wspólnego.
- Gdzie ty byłeś Harry ? - ze zdziwieniem popatrzył na chłopaka Ronald. Harry tylko popatrzył na niego znacząco i pobiegł do portretu Galadrii.
- Witaj Galadrio widziałaś Hermione ? - Harry popatrzył na idealną elficę która smutno patrzyła w dal.
- Odeszła... Nie wróci... Nie mówiła wam ? - zdziwiona ale nadal przygnębiona Galadria spojrzała na dwójkę przyjaciół. Potter popatrzył na Rona który ze zrozumieniem w oczach spojrzał na Harrego.
- Galadrio ale jak to odeszła ? - zapytał Weasley.
- Odeszła do krainy ciemnych mocy, do cienia niemiłosiernego do tego którego nie chcecie znać, widzieć i słyszeć ... - Galadria otworzyła szerzej oczy i nagle jej twarz spowił cień.
- Harry ona jakoś dziwnie papla tylko Miona by ją zrozumiała. - Ron ze zdziwieniem patrzył na obraz.
- Pierwszy stopień do piekła ... - wymruczała elfica.

--Dracon--

Od chwili gdy pożegnali się z Hermioną a ona udała się na Numerologie miał dziwne wrażenie że ktoś ich obserwuje. Raz kiedy gwałtownie się obrócił zobaczył wielkie niebieskie oczy. Wkońcu nie wytrzymał, zatrzymał Blaise i rozejrzał się do okoła.
- Wiem że tu jesteś ! Kimkolwiek jesteś ! - warknął głośniej Malfoy. Za rogu wyłoniła się Krukonka o długich blond włosach, niebieskich oczach z dziwnym naszyjnikiem i kolczykami w kształcie rzodkiewki.
- Nazywam się Luna Lovegood. Ty to Draco Malfoy a twój kolega to Blaise Zabini. Nie musisz mnie obrażać jest czarodziejką czystej krwi i nie śledziłam cię tylko odstraszałam nargle - na jednym tchu powiedziała drobna dziewczyna. Zabini uśmiechnął się pod nosem natomiast Draco przypatrywał się podejrzliwie Krukonce.
- Co to nargle ? - zapytał zdziwiony.
- To małe stworzenia, które znalazł mój tata ! Przesiadują zazwyczaj na drzewach i są niebezpieczne ale mam to - wskazała na dziwaczny wysiorek. - to talizman który odstrasza nargle. Mam kilka chcecie ? - zafascynowana dziewczyna patrzyła na nich wyczekująco.
- Chwila czy ty nie pomagałaś Potterowi ? - po dłuższej ciszy spytał się Malfoy.
- Oh tak Harry jest bardzo miły. Nie lubie jedynie Rona nie ma taktu i patrzy tylko na jedzenie ale przyjaźnie się z Ginny i z Hermioną. - uśmiechnęła się lekko speszona dziewczyna. Malfoy prychnął.
- Świetnie kolejna Potter fanka chodz Blaise. BLAISE !! - Zabini wpatrywał się z uwielbieniem w Krukonke która przestraszona, speszona a zarazem zaskoczona patrzyła na Diabła. Draco pociągnął go za rękaw.
- Wiesz co ja kupie od ciebie ten wisiorek - uśmiechnął się Zabini na co Draco i Luna otworzyli buzie ze zdziwienia.
- Je...je...jeszcze nikt nie chciał odemnie talizmanu antynarglą. - wydukała dziewczyna i zaszklił jej się oczy. Zciągnęła swój i podała Zabiniemu.
- Mam jeszcze trzy w dormitorium. To do zobaczenia - popatrzyła na Zabiniego i pędem pobiegła w strone wieży Ravenclaw'u.
- Stary co to było ? - Draco puścił rękaw Blaise'a i spojrzał na niego wściekły.
- Draco ...
- No ? - chłopak spojrzał na przyjaciela.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?

--Luna--

W mgnieniu oka znalazła się w swoim dormitorium. Usiadła na łóżku i starała się oddychać ale nie szło jej to najlepiej. Podziękowała w duchu Harremu który kazał jej śledzić dwóch Ślizgonów. Do dormitorium wpadła wściekła Lawren.
- Luna ! Po pierwsze wszędzie cie szukałam po drugie chyba zabije Franka ! - opadła na łóżko Lovegood, Lawren.
- A...a...a co sie stało - ledwo wydukała z siebie Luna. Lawren zerwała się z łóżka i popatrzyła na przyjaciółkę.
- Kto ?
- J...j...jak to kto ?
- Kto jest wybrankiem twego serca - Lawren dramatycznie złapała się za serce.
- Od razu ci powiem że Ślizgon ... - zawachała się Luna. Lawren przewróciła oczami.
- Ślizgoni są najprzystojniejsi ze wszystkich no ale kto ?!
- Blaise Zabini - mruknęła Luna czując ze czerwienią jej się policzki. Lawren zagwizdała.
- Wysoka liga kochaniutka - zaśmiała się Lawren.
- Ale on chciał odemnie talizman antynarglowy i był miły i zainteresował się moją pasją ! - powiedziała speszona Lovegood. Brunetka przeczesała palcami włosy.
- Luna nie rób sobie nadzieji ale kto wie. Może to rzeczywiście coś oznacza. - uśmiechnęła się do blondynki. "Oby" pomyślała Luna.

--Hermiona--

Po Numerologi wytaczała się z sali śmiejąc się niemiłosiernie. Theodor zrobił kawał profesor Vector i cała klasa wychodziła śmiejąc się do rozpuku.
- Kocham cię Nott. - otarła łzy panna Zabini. - Te twoje żarty kiedyś przejdą do historii - złapała się za brzuch Hermiona.
- Do usług - ukłonił się Theodor. Za zakrętu wypadł wściekły Ron.
- Co ty brudna zdrajczyni ! Chciałaś nami pomiatać najwidoczniej ci się udało ! - wrzasnął na Hermione Weasley. Theodor i Hermiona spoważnieli i spojrzeli z pode łba na Rudzielca.
- Ron ty i te twoje wymysły ! Przestał byś już. Nott poprostu zrobił bardzo śmieszny kawał na lekcji Numerologii. - warknęła Miona.
- Ile czasu jeszcze będziesz wciskała mi i Harremu te bzdury ?! - wrzasnął już cały czerwony Ronald. Podszedł do niej Harry.
- Hermiona co się z tobą dzieje ! Ślizgoni cię nie wyzywają nawet się z nimi kumplujesz. Zmieniłaś wygląd, zachowanie i wogóle stałaś się zła ! Nawet Galadria mówi że "Pierwszy stopień do piekła" - spokojnie powiedział Potter.
- Co ta wredna elfi... Znaczy co powiedziała ?
- Widzisz ! Zmieniasz się... chwila co ty masz za sweter ? - Harry spojrzał na strój Miony. Dziewczyna zaklęła w duszy. Zapomniała przetransmutwać swetra i teraz czerwony krawat i godło Gryfonów widniało na szaro zielonym swetrze.
- Czy...czy to sweter Slytherinu ? - Rudy chłopak spojrzał wściekły na panne Zabini. Hermiona kompletnie zgłupiała. Jak wytłumaczy chłopaką że ma Ślizgoński sweter.
- Ja jej dałem swój zapasowy bo jej polał się atramentem. - z opresji wyciągnął ją Nott. Harry i Ron podejrzliwie spoglądali na Theodora.
- Odczep się od niej Nott. Od kiedy interesują cię szlamy ? - warknął Ron ale tego było już za wiele.
- Drętwota - rzuciła na Weasleya zaklęcie Miona. Zdezorientowany chłopak podniósł się z ziemi.
- Nie jestem szlamą ty wredny, nie taktowny rudzielcu ! Jeszcze raz tak powiesz a pożałujesz ! Chodź Nott nie mam zamiaru dużej bawić się w tą grę. Mnie nazywać szlamą... - pociągnęła Theo za ręke i razem ruszyli w stronę sali od Transmutacji.

--Theodor--
Kiedy szedł ciągnięty za rękę Hermiony czuł się jak w niebie. Musiał przyznać że zakochał się w Hermionie od kiedy ją poznał. Uwielbiał jej wybuchowość, charakter. Kochał kiedy się złościła to dlatego wyzywał ją od wampirów. Nieźle mu się za to oberwało ale było warto. Teraz cała rozgoryczona szła przez korytarze do sali od Transmuty.
- Dzięki Theo nie wiem jak bym sobie bez ciebie poradziła z tym swetrem. Mam nadzieje że więcej mi się nie powtórzy zapomnieć przetransmutować ciuchy. - pocałowała go w policzek i ruszyła do swoich przyjaciółek z piątych klas. Nott złapał się za policzek. Jednak z zamyśleń wyrwał go przerażający krzyk jego Hermiony...

2 komentarze:

  1. Wow genialny tylko dlaczego w takim momencie ??? Grrrrr... Cudna notka :) Pisz szybko ;)
    Blaise i Luna ? Tego jeszcze nie było . Ciekawe ciekawe
    WENY

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział!
    ale co się stało? o.O chcę wiedzieć co dalej! :DD

    OdpowiedzUsuń