niedziela, 27 października 2013

Rozdział 20.

Hej wam wszystkim no to jest! Po dlugiej przerwie wrocilam i mam dla was krotki ale w miare tresciwy rozdzial nastepny obiecuje bedzie dluzszy i bedzie sie w nim wiecej dzialo. Jak Ada Ridlle dobrze zauważyła przez przypadek dodalam za szybko nie skonczony rozdział. Przepraszam za to ale czasem mi sie kliknie źle xdd. Milego czytania
~Infrena 


 Ronald siedział w swoim dormitorium i patrzył na album, który na czwartym roku podarowała mu Hermiona. Wtedy wszystko było normalne. Teraz siłą musiał ją zmuszać do wszystkiego, ale chyba zdał sobie sprawę, że posunął się za daleko. Kiedy tylko ją zobaczy musi ją przeprosić. MUSI! Wyszedł zażenowany z pokoju i ruszył do Wielkiej Sali. Zobaczył jej długie czarne włosy i podszedł lekko przerażony do dziewczyny.
- Cześć Hermiona możemy porozmawiać? - zapytał cicho patrząc na swoje zniszczone buty. Zabini nie pewnie spojrzała na niego, a potem na brata, który gdy tylko zobaczył rudzielca napiął się i był w gotowości do ataku.
- Tak... jasne - mruknęła Herm i podążyła za Weasley'em przed Wielką Salę.
- Przepraszam - chłopak nadal patrzył bardziej po pomieszczeniu niż na nią.
- Dobrze, że zrozumiałeś Weasley. Miejmy nadzieje, że nic takiego się nie powtórzy bo to było żałosne i mogłam cię wydać Dumbledore'owi. - Zabini lekko uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła do Wielkiej Sali.
- Nic ci nie zrobił? - na starcie zapytał Blaise.
- Nie, przeprosił mnie. - usiadła obok brata Hermiona. Do stołu podszedł Draco. Kiedy zobaczył Hermione lekko się uśmiechnął, ale zaraz potem wrócił do swojej obojętnej miny. Usiadł obok arystokratki i nabrał jedzenia. Usłyszeli za sobą trzask rozbijanych talerzy. Zabini odwróciła się i ze zdziwieniem popatrzyła na stół Gryffonów. Ginny Weasley wściekle rzucała szklankami w Deana Thomasa. Blaise uśmiechnął się pod nosem.
- Pewnie zrywają - zaśmiał się. 
- Ginny i Thomas? To oni byli ze sobą? - zdziwiona Hermiona spojrzała jeszcze raz na rudą Gryffonke. 
- Mhm. Przez dwa tygodnie? - Malfoy zerknął lekko na biednego chłopaka który uchylał się przed lecącym na niego talerzem pełnym spaghetti. Wzruszyli ramionami i wrócili do jedzenia. Nagle twarz Blaise'a się rozpromieniła.
- Cześć wam! Widzieliście Lawrence od wczorajszego incydentu jej nie widziałam. - Luna siadając rozglądała się po stole Krukonów. 
- Cześć Luna. Nie ostatnio też widzieliśmy to wczoraj. - mruknął Blaise. Lovegood zgromiła chłopaka wzrokiem.
- Lawrence to człowiek. - syknęła. 
- Nie był bym tego taki pewien. Lovegood - mruknął z nad jedzenia Draco. Lunka tylko westchnęła i zabrała się za jedzenie tosta Zabiniego.

Po obiedzie Hermiona ruszyła korytarzem do sali od Transmutacji. Jej włosy podrygiwały na każdym kroku, a szmaragdowe oczy świeciły złowrogo. Trzymała książke od Transmutacji i zeszyt, a także pióro z atramentem. Szła sama bo Draco i Blaise po obiedzie gdzieś znikneli, a Pansy nie chodziła na Transmutacje. Usiadła na parapecie obok sali i czekała aż McGonagall wpuści ich do środka. Pod salą zaczęło się zbierać więcej ludzi. 
- Hej Hermiona. - uśmiechnięty Harry przywitał się ze Ślizgonką.
- Hej. - mruknęła Herm. Rudy Weasley stał za nim i tylko czasem zerkał na Zabini jakby się czegoś obawiał. Miał czego. Hermiona nie postanowiła tak łatwo odpuścić mu to co zrobił i powoli tworzył się w jej głowie plan. 
- Zapraszam - usłyszeliśmy McGonagall. 
- Dzisiaj będziemy zamieniać siebie w kogoś innego. To jeden z dwóch najtrudniejszych rodzajów Tansmutacji i będziemy go ćwiczyć do końca roku, a pod koniec będzie egzamin. Siódma klasa będzie powtórzeniem oraz ćwiczenie drugiego rodzaju. - zaczęła profesor McGonagall. Zabini oparła się o krzesło i z wyższością spojrzała na nauczycielke. Nauczyła się tego mając dwanaście lat. 
- Dobrze na początek może ja pokaże. - McGonagall wzięła różdżkę i zamachnęła nią.
-Modificus!- krzyknęła McGonagall i stała się Hermiona Zabini. Dziewczyna zgromiła nauczycielke wzrokiem. 
- Może teraz panna Zabini pokaże co potrafi. - Hermiona wstała. Wyciągnęła różdżkę za rękawa i machnęła nią wskazując na siebie.
-Modificus!- wypowiedziała pewnie Ślizgonka. Nagle w sali rozległ się szmer. 
- Dlaczego Panno Zabini zamienia się w kogoś w kogo nie powinna. - warknęła lekko przerażona McGonagall. Hermiona z uśmiechem popatrzyła na nauczycielkę jako Bellatrix Lestrange.

sobota, 26 października 2013

Powrót!

Kochani wiem ze bardzo dlugo zajął mi ten powrot rozumeim jak bedzie was mniej ale wracam z kolejnym rozdzialem spodiewajcie sie go najpozniej we wtorek <3 ~Inferna

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Informacja! ;)

Czesc kochani! Wiem o tym ze powinnam juz dawno napisac rozdzial ale nie mam kompletnie teraz czasu i nie wiem kiedy bede go miec :-) takze na chwile musze was przeprosic bo dodam post dopiero w polowie czerwca ! Pozdrowki <3

wtorek, 4 czerwca 2013

Libster Awards

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "Dobrze Wykonaną Robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.  Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów, informujesz ich o tym i zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga , który Ciebie nominował!"

Hejka ! 
Zostałam nominowana do Lister Awards i bardzo się z tego cieszę! Dziękuje MAG ❤

1. Które postacie z Twojego bloga lubisz najbardziej, pomijając głównych bohaterów?
Cóż lubię Lawrence jest taka tajemnicza i udaje.
2. Jaki  film jest Twoim ulubionym?
Film? Chyba nie mam ulubionego ale mam kilka i jest to "Harry Potter" "Igrzsyka Śmierci" "Avangers" "Iron Man 1,2,3" "Muppety" :-)
3. Z czego masz najgorsza i najlepszą ocenę na koniec roku?
Najgorsza - 3 matematyka Najlepsza- 6 technika
4. Jak ma na imię Twój najlepszy przyjaciel/przyjaciółka?
Mam dwie - Marysia i Natalia
5. Z jaką sławą chciałabyś spędzić dzień i co byście robili?
Darren Criss! Mój ukochany aktor. Za pewne oprowadziłabym go po Polsce potem romantyczna kolacja potem prosi mnie o reke, ślub i dzieci :3
6. Czym kierujesz się w życiu i kto jest Twoim przykładem? 
Moim przykładem jest Chris Holder i Darren Criss - obydwaj dąrzą do celu i nie mają ograniczeń w zdobywaniu go.
7. Jak spędzasz tegoroczne wakacje?
Włochy, Grecja,Toruń,Mżerzyno
8. Jaką piosenkę ostatnio odsłuchałeś?
Rammstein-Rosenrot
9. Jakie masz hobby?
Glee! Śpiewam, tańcze, rysuje, uwielbiam piłkę nożną i żużel <3
10.Kto według Ciebie jest najprzystojniejszym mężczyzną na świecie?
DARREN CRISS ❤
11. Co lub kto był dla Ciebie inspiracją do stworzenia bloga?
Venettio Noks 

NOMINOWANI:
~Hermiona Riddle
~ DreamyDevil
~ Clara Amane
~ Hermiona Grenger
~Mała
~alokin99
~AgusekD
~Salvio Hexiaa
~Akneri
~Lunaa *.*
~Pisarka Mel


MOJE PYTANIA:
1. Kto jest twoim ulubionym aktorem/aktorką ?
2. Jaki jest twój ulubiony sport?
3. Jaki jest twój ulubiony zespół?
4. Co zrobiłabyś z milionem złotych w kieszeni?
5. Czy jesteś w kimś fikcyjne zakochana? (Aktor,piosenkarz,sportowiec)
6. Kogo możesz nazwać swoją najlepszą przyjaciółką/elem
7. Jakie jest twoje ulubione danie?
8. Masz jakies słabości?
9. Ulubiony serial?
10. Jaka piosenka jest twoją ulubioną?
11. Dlaczego piszesz bloga? I jaka jest twoja wizja?

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 19.

Jako, że się lekko nie wyrobiłam bo byłam w Warszawie, post trochę krótszy. Przepraszam tych co już chcą wielką miłość Dramione, ale mam inną wizje :) a poza tym widzę, że jak postraszyłam to od razu więcej komentarzy :D dedykacja dla wszystkich <3 Następny rozdział najprawdopodobniej w środę/czwartek! 

Hermiona stała przed wielkim posągiem kruka. Zaczepiła tą rudą pokrakę jakieś dwadzieścia minut temu. W końcu z wielkiego posągu wyszła Luna w towarzystwie jakieś szatynki i lekko nieobecnej Lawrence. Jednak kiedy szatynka spojrzała na Hermione, w jej oczach zabłysły czerwone ogniki. Zdziwiona Zabini spojrzała na Pansy, która też zauważyła ten błysk. 
- A ty to ? - w końcu ciszę przerwała kruczoczarna arystokratka. 
- Kathlyn. Kathlyn Droosen, ale zazwyczaj mówią na mnie Lyn bądź Kath - uśmiechnęła się nie pewnie Lyn. Parkinson z ukosa spojrzała na Krukonke, ale się nie odezwała. 
- No to co idziemy na kolacje ? - uśmiechnięta od ucha do ucha Herm machnęła ręką w strone Wielkiej Sali. 
- Taaa - mruknęły wszystkie dziewczyny. 

Draco siedział i uśmiechał się do siebie. Przytuliła go z własnej nie przymuszonej woli ! Czuł że lata na skrzydłach miłości. 
- Kochaś rusz dupsko idziemy jeść - do dormitorium wszedł Blaise Zabini, pewien ciemnoskóry chłopak, drugi najprzystojniejszy Ślizgon, brat Hermiony Alexi Zabini. 
- Już idę - Draco wstał i ruszył za przyjacielem. Przy drzwiach stała grupka dziewczyn. Na pozór normalna, jednak jedna dziewczyna, której perlisty śmiech unosił się w powietrzu, zostawiając słodki zapach, zwracała uwagę. Jej piękne czarne jak smoła włosy spokojnie leżały na ramionach, a wesołe zielone oczy, migały beztrosko. Nagle ten blask znikł, a dziewczyna zamarła. Niestety nie tylko ona. 

Jak to możliwe że znowu się przemieniłam ja pytam ?! Zawsze się kontrolowałam, a teraz widzę jak Malfoy patrzy na nią i od razu staje się tym kim się staje?! Patrzę przerażona na Lyn i Lunę, które równie zdziwione patrzą na mnie.
- Lawrence cholera mówiłam ci że musisz go sobie odpuścić - warknęła na mnie Kath. W głębi mojej skalanej przekleństwem duszy wiedziałam, że ma racje, ale nie mogłam go odpuścić. Jego piękne platynowe włosy były za idealne, sylwetka zbyt perfekcyjna. Spojrzałam na niego. Podszedł do Hermiony złapał ją za ręke i pociągnął do Wielkiej Sali. Dlaczego on mi to robił. Głupie Fatum. Matko, ojcze to wy mi to robicie ?! Przecież byłam posłuszna i dobra! Dlaczego to się dzieje. Poczułam po raz kolejny w dniu dzisiejszym mrowienie przechodzące po całym ciele i z czarnej mgły znowu przeistoczyłam się w siebie.
- Lawrence co to było ? - Blaise Zabini stał przy Lunie trzymając ją w pasie i odciągając jak najdalej odemnie.
- Bo ja... - zawachałam się, ale stwierdziłam, że to nie ma sensu i pobiegłam w stronę gabinetu Dumbledora. Głupia ja przecież nie znam hasła ! Szczęście, że Sprout tu idzie.
- Przepraszam jakie jest hasło do gabinetu profesora Dumbledora, to bardzo ważne - zaczepiłam profesorkę.
- Pałeczki kuleczki - uśmiechnęła się do mnie kobieta i poszła dalej. Odwrócilam sie do posągu gargulca.
- Pałeczki kuleczki - pewnie wypowiedziałam hasło. Przedemną ukazały się schody, po których wspięłam się na górę. Zapukałam do drzwi.
- Proszę
- Dzień dobry dyrektorze. Chciałabym coś profesorowi powiedzieć.
- Mów dziecko drogie 
- Ja... Ja jestem Fatum... To przez moją matkę... Przestałam to kontrolować, a nie chce by inni się o tym dowiedzieli. Jeżeli ktoś mnie zobaczy mogę się wściec i go prześladywać - Drops patrzył na mnie zaciekawiony.
- Umiesz się przeistaczać ?
- Tak umiem - wyśiliłam się i poczułam dreszcze, a zamiast rąk robaczyłam czarną mgłę. Albus zdumiony spojrzał na moje wcielenie Fatum. 
- Ciekawe zjawisko panno Martinez - mruknął Dumbledore. Znów przeistoczyłam się w człowieka. To takie denerwujące! Profesor patrzył na mnie i po chwili podszedł do tacy, na której powierzchni pływała srebrna maź. Jednym końcem różdżki wyciągnął srebrną nić. 
- Idź dziecko. Jeszcze cie zawołam - poważnie spojrzał na mnie i pokazał drzwi. Wyszłam i chwile stałam przed posągiem. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

-Porąbało cię Malfoy ?! - wściekła Hermiona patrzyła na chłopaka, który nadal trzymając ją za rękę prowadził dziewczynę do stołu Ślizgonów. Zabini widziała wiele zawiedzionych lub wściekłych twarzy. Nott, Ress, Greengrass i Weasley. Usiadła cicho obok platynowego chłopca i spojrzała z ukosa na Astorie. 
- Hermiona... - usłyszała za sobą głos Theo.
- Mmm... Tak ? - odwróciła się uśmiechnięta. 
- Możesz na chwile ze mną pójść ? - Hermiona skinęła głową i ruszyła za Nottem. Malfoy wściekły zaczął kręcić się na ławce. Znowu pozwolił żeby poszła z nim. 

Zabini szła zaciekawiona za Nottem. Ciekawe co jej chciał powiedzieć, a może pokazać? Zatrzymali się przy pomniku Merlina, który stał zaraz przy tylnym wyjściu ze szkoły.
- Hermiona...wiem że jesteś z Malfoyem, ale muszę ci powiedzieć bo inaczej eksploduje! Kocham cię Hermi i nie wiem dlaczego nie mogłem sobie tego uświadomić wcześniej. Przepraszam cię i prosze nie mów Malfoyowi ze ci to powiedzialem. - przez cały swój monolog Theo nie patrzył na Zabini.
- Nie jestem z Malfoyem, ale też nie chce być z nikim innym Theo. Nie te czasy żeby zajmować się miłością. Przepraszam. - odwróciła się oszołomiona na pięcie lecz nie dane jej było uciec za daleko.
- Wybierasz się gdzieś? - usłyszała zimny głos za plecami. Sparaliżowało ją. Umiał użyć zaklęć niewybaczalnych i za pewne tym razem też z tego skorzysta.
- Nie spodziewałaś się mnie? Zróbmy tak. Ty będziesz ze mną chodzić, ja cię nie zabije- lodowaty głos przy uchu sprawił że nogi zaczęły niebezpecznie wiodczeć.
- Dobrze - przełknęła śline i odwróciła się twarzą do napastnika.
- No to świetnie! - warknął i wpił się wulgarnie w jej usta.

- Świetnie - mruknął Nott. David już dawno zaczął go wypytywać co mu się stało, ale nie powiedział przyjacielowi prawdy. Nie mógł jednak powstrzymać wrażenia że Hermiona nie była bezpieczna. Wyparowała z holu i słyszał jej delikatne stukanie butów. Lecz dołączyły do nich jeszcze inne, cięższe, na pewno męskie. 
- Theo! Theo! - z zamyślenia wyrwał go Ress. - Ja dzisiaj z tobą chłopie nie wytrzymam... - westchnął David i poszedł przodem. Nott zobaczył Malfoya. Stał wściekły i zmartwiony zarazem. Theo od niechcenia stanął tak żeby słyszeć wszystko o czym dyskutują Blaise i Draco.
- A jak coś jej się stało? Nie była na eliksirach. - szepnął Malfoy.
- Przecież wiesz że Hermiona to silna dziewczyna.
- Może i ta...idzie!- w tej chwili do holu wpadła potargana Hermiona. Wzięła za ręke brata i zaprowadziła go do pustej klasy.
- Blasie pomocy! - załamała się Hermiona. Brat po patrzył na niwą zdziwiony.
- W czym? 
- On chciał mnie zgwałcić rozumiesz! Gdyby nie to że Snape tamtędy przechodził i go wystraszył to pewnie aktualnie czułabym się najbardziej poniżoną dziewczyną w szkole! - zaczeła szlochać dziewczyna. Zabini przyciągnął ją do siebie i zaczął głaskać po głowie.
- Kto?
- Kazał...
- Kto!
- Ron Weasley...

Plagiat !!

Cześć moi kochani czytelnicy !
Jak wiecie po pierwsze pojawił się rozdział 18 więc serdecznie zapraszam do komentowania i czytania.

Co do plagiatu :
STRONA TAK ZWANEJ "CC" TO PLAGIAT BLOGU SHEIREEN !!  POD ŻADNYM POZOREM TAM NIE WCHODZCIE I ROZGLASZAJCIE NA SWOICH BLOGACH ZEBY INNI TEZ NIE WCHODZILI ! 
Oto link:
http://mow-szeptem-o-milosci.blogspot.com/ <----- oburzające !

Znowu jestem Inferną <3

Rozdział 18.

Zła Lenobia tak ? Nie. Jestem lekko zawiedziona. Czekałam na jakąś wiadomość od was z zapytaniem kiedy nowy rozdział. Nie doczekałam się. Cóż jak to już mówiłam pewnej blogerce pisz dla siebie. Ja piszę właśnie dla siebie, ale dzięki wam jest mi tak bardzo miło i mam chęć jednak pisania dla was a nie dla siebie. Jednak chyba nie dajecie mi wyboru, bo jak patrze na inne blogi to przy 18 rozdziale mają 20 komentarzy, a ja mam 6 co i tak jest moim życiowym rekordem <3
To dla Alicji mojej jedynej stałej czytelniczce która jest ze mną od początku.
DEDYKACJA DLA CIEBIE ALICJA <3

Zgarnęła porozrzucane książki z blatu, dopięła szatę i wyparowała z dormitorium. Po drodze spotkała dużo swoich znajomych. Nie, nie mogła ich nazwać przyjaciółmi, byli zbyt kłamliwi zbyt źli. Czasem tęskniła za dawnym życiem z najlepszymi przyjaciółmi. Przesiadywanie w Pokoju Wspólnym było zawsze wielką uciechą. Teraz jest tam ponuro. Wiedziała o tym nawet tam nie przebywając. Z zamyślenia wyrwał ją głuchy brzdęk. Spojrzała w dół. Coś srebrnego na równe srebrnym łańcuszku leżało u jej stóp. Podniosła zgubę i przyjrzała jej się dokładnie. Na srebrnym sercu wygenerowane były... jej inicjały.
G.W.
Rozejrzała się po korytarzu na którym stała, ale nikogo nie zauważyła więc założyła wisiorek i ruszyła na lekcje z Slughornem.

- Lepiej ci już ? - Blaise ciągle wypytywał Mionke o jej samopoczucie.
- A jaka odpowiedź cię zadowoli ? - uśmiechnęła się zmeczenie do brata.
- Że dobrze. 
- Po pierwsze nie zaczyna się zdania od "że" a po drugie już setny raz mówię ci że dobrze. - przewróciła oczami arystokratka. Zabini tylko prychnął. Do Wielkiej Sali wparowała ruda czupryna. Ginny Weasley uśmiechnięta od ucha do ucha usiadła przy stole Gryfonów i od razu rozpoczęła żywą konwersacje z Francesską. Pokazała na wisiorek. Srebro biło na kilometr natomiast tylko ta osoba która wiedziała że do srebra najbardziej pasuje zieleń zauważyłaby że inicjały są ułożone z szmaragdowych kryształków.
- Od kogo Ginny Weasley dostała wisiorek z barwami Slytherinu. - zapytała Zabini. Pansy spojrzała na rudowłosą i szczerze się zdziwiła.
- Nie wiem. Może jakiś matoł się w niej zakochał. Nie dziwiłabym się w końcu Blasie też do niej wzdychał w piątej klasie - zachichotała Parkinson.
- Nie wzdychałem Parkinson. - warknął Zabini po czym spojrzał na wisiorek.
- Ewidentnie Ślizgoński - skwitował. 
- Cześć wszystkim - do stołu dosiadł się Draco. Był jeszcze bledszy niż zwykle a jego oczy przypominały dwie śliwki. 
- Co ci jest.? - zapytała Hermiona. Malfoy popatrzył na nią zdziwiony.
- O co chodzi ? - zapytał mieszając cukier w kawie. 
- Widziałeś się w lustrze ? Kiedy ty ostatnio spałeś ? 
- Jakieś pięć dni temu - mruknął Dracon. Herm tylko spojrzała na brata i zajęła się tostem.

-Dobrze kochane dzieci, dziś poznamy tajemną sztukę ważenia vitaserum- profesor Slughorn chodził obok swojego biurka a jego wielki brzuch zawadzał czasem o kant blatu. Wszyscy bardzo się ucieszyli że będą ważyć vitasterum. Hermiona z wyższością spojrzała na dwójkę Gryfonów, założyła ręce na piersi i nogę na nogę. Blasie śmiał się pod nosem z Rona który pisnął przerażony na widok wyczarowanego przez arystokratę pająka. Tylko jeden blondyn siedział i pusto patrzył przed siebie. 
- Draconie czy coś ci dolega ?- zapytał Horacy z troską patrząc na Ślizgona.
- Nie - warknął Malfoy. Slughorn westchnął zrezygnowany. Hermiona zdziwiona po patrzyła na Draco. Musiała z nim porozmawiać. Gdy Horacy oznajmił koniec lekcji, Draco wybiegł jako pierwszy lecz Miona go dogoniła.
- Co ci się stało ? - zapytała kładąc mu ręke na ramieniu. Malfoy obrócił się do niej twarzą i westchnął. Rozejrzał się po korytarzu. Grupka Puchonów z drugich klas przechodziła do sali od Transumutacji, Krukoni z czwartego roku kierowali się do sali od Eliksirów, a kilkoro Ślizgonów z pierwszego roku biegało do okoła. Draco pociągnął Hermione za ręke. Wyprowadził ją na błonia i zaprowadził pod drzewo najbardziej oddalone od wejścia.
- Ale mamy Obrone - zająkała Miona, ale odpowiedzi nie otrzymała. Usiedli pod konarem. Herm z wyczekiwaniem po patrzyła na Malfoya.
- To przez to zadanie. Nie mogę tego robić. Po za tym muszę zabić Dumbledora kiedy on chce mi pomóc ! Wie też że muszę to zrobić. I do tego Bellatrix. Ciągle na mnie naskakuje. - warknął Draco. Hermiona spojrzała na niego z troską. Był taki śmieszny jak się złościł. Jego włosy roztrzepane do tego targane przez wiatr pięknie lśniły w przebijających się promoeniach słońca. Mieli zimę, a Miona w ogóle nie odczuwała zimna.
- Nie bój się Draco. Nie będziesz musiał tego robić - uśmiechnęła się Zabini. Malfoy zdziwiony spojrzał na towarzyszkę. Kruczoczarne włosy latały na wietrze, a piękne wielkie zielone oczy z troską i współczuciem patrzyły na Draco. "Nie przekreślaj siebie" te piękne słowa ciągle dzwoniły mu w uszach. Nie powiedział jednak głównego powodu jego bezsenności, a była nim ona. Widział jak zasypia, śniła mu się po nocach, a każdy sen ukazywał jej śmierć. Nie uważał na lekcjach i nie słuchał znajomych. Teraz w końcu zaśnie. Przynajmniej miał nadzieje.
Zabini po patrzyła po swoim dormitorium.
- Chcesz ze mną mieszkać ? - wypaliła nagle Herm. Pan zdziwiona oderwała się od lektury.
- W sensie że tu ? - przejchała wzrokiem po pokoju.
- Tu
- Tylko czekałam az sie zapytasz ! Miałam dość Greengrassek- zaśmiała się Pansy. Hermiona zaśmiała się i wyszła z dormitorium a za nią wypadła Parkinson.
- Cześć kochane dziewczynki - przed nimi wyrósł Blasie. Herm po patrzyła na brata i przytuliła się do niego. 
- Jutro...jutro też tam idziemy ? - zapytała Miona ?
- Musimy Hermionko. Nie bój się zebrania już nie będą takie długie.
- Gdzie Draco - rozejrzała się po Pokoju Wspólnym, lecz nie zauważyła platynowej czupryny arystokraty.
- Siedzi w dormitorium i uśmiecha się do siebie jak głupi. - zaśmiał się Zabini i poruszył brwiami w strone siostry która szturnchnęła go w bok. 
-Chodź Pansy idziemy do Luny. - z satysfakcją spojrzała na brata ktory wściekły na nią po patrzył. 

Lawrence wściekła chodziła po dormitorium. Hermiona zabrała jej Dracona ! Widziała jak byli razem na błoniach, jak na siebie patrzyli, jak się przytulili ! Musiała coś z tym zrobić. Myśl Law ! I jeszcze jej durni rodzice. Ciekawe co by zrobili gdyby się dowiedzieli kim ona jest.
-Lawrence jesteś zła. Co się stało ? - do pokoju weszła Luna z Lyn. Law uspokoiła się natychmiast. Po patrzyła na Kath, która z dziwną wrogością na nią patrzyła i na Lunę, która lekko przestraszona patrzyła w jej stronę.
- Mi nic nie jest. Lepiej powiedzcie co wam się do cholery stało, że stoicie jak słupy soli i patrzycie na mnie jak na zjawisko - warknęła Lawrence.
-Kiedy ostatnio widziałaś się w lustrze ? - Lyn jeszcze bardziej pogłębiła swój podejrzany wzrok.
- Nie wiem, a po za tym skończcie już z tymi zagadkami. Wychodzę ! - chciała ominąć dziewczyny lecz Luna próbowała ją wziąć za nadgarstek. W chwili kiedy blondynka miała złapać dłoń dziewczyny, poczuła zimno rozchodzące się po całym ciele i tak na prawdę nic nie złapała. Przestraszona cofnęła ręke.
- Chwilunia... o Merlinie za co ?! - Lawrence pobiegła do łazienki i spojrzała na swoje odbicie. Tak jak myślała jej kasztanowe włosy zamieniły się w czarną mgłę, oczy były całe czarne a zamiast ciała miała tylko czarny zarys.
- To ja jestem cholernym Fatum ! Fatum nie ściga Fatum  ! - wrzasnęła. Wypadła z łazienki. Obie dziewczyny siedziały na łóżku Luny. Blondynka z przestraszonym wzrokiem skubała końcówki włosów, a szatynka myślała intensywnie. Kiedy Lawrence wpadła do dormitorium oby dwie odwróciły się do niej.
- Kim ty do cholery jesteś ?! - syknęła Lyn.
- Jak chcecie to mogę wam powiedzieć. Przysięgam jednak na moją przeklętą klątwę, że jeśli któraś z was powie choć słowo, że jestem tym kim jestem, osobiście będę ją prześladować w tej postaci. - Luna i Kath pokiwały energicznie głowami.
- To stało się jak miałam siedem lat. Nie byłam w żadnej pieprzonej Hiszpanii. Nawet nie wiem czy jest taka wieś jak Sietta. No więc miałam siedem lat. Już wcześniej przejawiała się u mnie zdolność magiczna. W zasadzie mój starszy brat Nico uczył mnie czarować. Nie mogli mi nic zrobić bo byłam za mała. Moja moc magiczna była bardzo duża. Kiedy skończyłam osiem lat umiałam już czarować na poziomie trzeciego roku. Wtedy moja mama się wygłupiła. Brała udział w pojedynku na śmierć i życie. Jej sekundantem był oczywiście tata, ale w całym tym zamieszaniu chodziło tylko o zabójstwo taty. Cóż, a jeżeli nie jest się Harrym Potterem lub Same-Wiecie-Kim to w pojedynkę na trójkę się nie wygra. I tata zmarł. Jego duch powrócił jednak w postaci Fatum. Wiecie co to Fatum ? - dziewczęta pokiwały głowami na znak przeczenia - to starożytny duch rzymski i jest personifikacją nieszczęścia i zguby. Coś takiego jak zły los. Jednak nie tylko nasza głupia matka została omamiona przez Fatum taty. Ja i Nico również zostaliśmy obciążeni jakimiś frajerskimi cechami. Ja na przykład mogę przybierać dokładny wygląd Fatum. Właściwie to mogę nim być. Nico może rozmawiać z duchami i z Fatum. Jednak jego mowa do duchów jest zgubna dla zwykłych śmiertelników. No, a mama tak samo jak tata została zamordowana i teraz grasuje po kuchni jako Fatum. - uśmiechnęła się Law. Jednak z perspektywy dziewczyn jakaś grubsza czarna fala uniosła się lekko do góry. Lunka już nie wyglądała na taką przestraszoną, ale Lyn nadal patrzyła na Lawrence jak na wroga.
- Czemu tak na mnie patrzysz Lyn ? - spojrzała z po wątpieniem na Kath.
- Wcześniej się nie zmieniałaś. Musisz odpuścić Dracona bo on woli Hermione Zabini i ty to wiesz dla tego nie kontrolujesz przemiany. Na prawdę rozsądne - ostatnimi słowami zadrwiła.
- Skąd wiesz - Lawrence zachmurzyła się i spojrzała na panne Lovegood.
- Ja jej nie mówiłam ! - od razu pisnęła Luna.
- Sama się domyśliłam. Nie po to mnie wzięli do Ravenclaw, żebym była głupia jak, przepraszam wszystkich Puchonów, jak Hufflepuffe. - przewróciła oczami Kathlyn.
- Nie odpuszczę
- Odpuścisz Law. Inaczej wszyscy się dowiedzą, że jesteś Fatum. Tego chcesz ?
- Nie.
- No widzisz. De facto możesz jeszcze chwilkę poczekać i sprawdzić czy to tylko przelotne zauroczenie czy miłość.
- Kocham cię Lyn co ja bym bez ciebie zrobiła.
- I vice versa - uśmiechnęła się Kathlyn. Wszystkie trzy podskoczyły na łóżkach gdy coś huknęło za drzwiami.
 - Mój boże ktoś nas podsłuchiwał. Muliffliato trzeba było rzucić ! - do dormitorium wleciała ruda czupryna. -Cześć wam. Jestem Flora. Może kiedyś mnie widziałyście w Pokoju Wspólnym. Ja... - i wtedy dostrzegła Fatum. - Co to ? - zrobiła wielkie oczy.
- Nic. Złudzenie optyczne robimy doświadczenie i jak widać działa - Luna szybko wymyśliła wymówkę. Flora z powątpiewaniem spojrzała na Lawrence.
- Chciałam wam coś przekazać. Od czwórki Ślizgonów. Wiem, że jeden z nich to ten przystojny arystokrata Malfoy, a drugi to Zabini z siostrą. Jest jeszcze taka dziewczyna co jak mops wygląda. Czekają przed krukiem. - i wypadła z dormitorium.
- To ona. - mruknęły zgodnie Trzy L.